UWAGA!

Zapraszamy wszystkich chętnych do dołączenia do nas! Spotykamy się w soboty o 11.30 w salce na plebanii (wejście od tyłu).

niedziela, 31 stycznia 2016

Malujemy sceny z życia Pana Jezusa!

Ponieważ właśnie zaczęły się ferie, było kameralnie, ale pracowicie. 
Postanowiliśmy namalować historię ziemskiego życia Pana Jezusa od narodzin po zmartwychwstanie. Nie pilnujemy w powstawaniu prac chronologii- tę każdy z nas zna, ale słuchamy podszeptów weny. Sami popatrzcie, jakie sceny z życia Chrystusa wybrali obecni wczoraj na zajęciach klubowicze:












Malując , słuchaliśmy historii życia św. Tomasza z Akwinu, którego wspominaliśmy w Kościele kilka dni temu, a o którym można poczytać i posłuchać w poprzedniej notce.
Za tydzień mimo wolnego czasu od nauki, ustaliliśmy, że się spotykamy. Jak zawsze w sobotę o 12.00

ZAPRASZAMY!



czwartek, 28 stycznia 2016

Piosenka filozoficzna - Św. Tomasz z Akwinu (Akwinata) - ks. Bartłomiej Kot

Dziś wspominamy właśnie tego prezbitera i doktora Kościoła :)




Święty Tomasz z Akwinu urodził się w bogatej rodzinie włoskiej w XIII w. Był od najmłodszych lat przeznaczony dla życia zakonnego. Oddano go na nauki do klasztoru na Monte Cassino, do benedyktynów. Rodzice liczyli na to, że Tomasz z czasem zostanie przeorem w szacownym klasztorze. Los chciał inaczej. Tomasz wstąpił do nowo założonego zgromadzenia dominikanów. Urzekła go praca kaznodziejska, ubogie życie na chwałę Pana.Jego rodzina nie chciała się z tym pogodzić i postanowiła go uwięzić i przekonać do zmiany planów życiowych. Nic jednak nie wskórano.
 Za życia Tomasz był bardzo ceniony, szanowany i uznany. Ciężko pracował, pozostawił po sobie wiele dzieł, które są czytane do dziś.
Pasjonowała go filozofia i dzieła Arystotelesa- jednego z trzech najbardziej znanych (obok Platona i Sokratesa), największych filozofów starożytnej Grecji. Arystoteles był twórcą logiki i metafizyki. A Św. Tomasz z Akwinu wykorzystywał te nauki w studiach teologicznych. Wiem, trochę to skomplikowane!.....Metafizyka Arystotelesa dla Tomasza była nauką o rzeczach nie-fizycznych, niematerialnych, czyli też Bożych , ale inaczej badanych. Arystoteles badał duszę i uważał, że dobro i cnota tę duszę doskonali. Sądził, że człowiek zmaga się z jednej strony z żądzą, czyli pokusami, zachciankami, a z drugiej strony z podszeptami rozumu. Na poziom jego cnotliwości ma wpływ m. in. jego własna wola i jej siła.
Św. Tomasz znalazł w tej filozofii punkt wyjścia do swych rozważań teologicznych. Uważał, że ludzie poznają świat przez wiarę i wiedzę, jako dwie różne dziedziny. Są jednak prawdy, których nigdy nie zrozumiemy, jak np. Trójca Święta, czy grzech pierworodny.
W młodym wieku Tomasz był przez swych kolegów nazywany pogardliwie " niemym wołem z Sycylii". Mówią o tym też słowa piosenki, którą mogliście odsłuchać. Z czasem był ceniony za swe wyważenie, usłużność, spokój, dobro, pracowitość.
Papież wysłał św. Tomasza Akwinatę na sobór w Lyonie, ale święty tam niestety nie dojechał. Zmarł w klasztorze cystersów w Fossanova po tym, jak ciężko się rozchorował. Po śmierci otrzymał tytuł doktora anielskiego.
Tomasz jest patronem dominikanów, księgarni, studentów, teologów, jest opiekunem podczas sztormów. Papież św. Pius V ogłosił go piątym doktorem Kościoła zachodniego, a papież Leon XIII ustanowił go patronem wszystkich uniwersytetów i szkół katolickich.
A tak go się przedstawia:

Znalezione obrazy dla zapytania tomasz z akwinu

Znalazłam też na youtube bajkę o tym świętym. Obejrzyjcie:


środa, 20 stycznia 2016

16. STYCZNIA- LUZIK

Było kameralnie, ale twórczo. Zbieramy siły i natchnienie przed przygotowaniem prac na wystawę. Póki co postanowiliśmy podziękować fundacji SCALAM:












piątek, 15 stycznia 2016

Święty Franciszek Salezy


Franciszek urodził się pod Thorens (w Alpach Wysokich) 21 sierpnia 1567 r. Jego ojciec, także Franciszek, był kasztelanem w Nouvelles i miał tytuł pana di Boisy. Matka, Franciszka, pochodziła również ze znakomitego rodu Sionnaz. Spośród licznego rodzeństwa Franciszek był najstarszy.
W domu otrzymał wychowanie głęboko katolickie. Duży wpływ na jego późniejsze życie wywarła mamka Puthod i kapelan Deage. Jednak wpływ decydujący na wychowanie syna miała matka. Wyszła za pana di Boisy, gdy miała zaledwie 15 lat. On miał wówczas 45 lat, mógł być zatem dla niej raczej ojcem niż mężem. Wychowała 13 dzieci. Jej opiece było zlecone ponadto całe gospodarstwo i służba. Franciszka umiała znaleźć czas na wszystko, była bardzo pracowita, systematyczna, spokojna i zapobiegliwa. Właśnie przykład matki będzie dla Franciszka wzorem, jaki poleci osobom żyjącym w świecie, by nawet wśród najliczniejszych zajęć umiały jednoczyć się z Panem Bogiem.
W roku 1573 jako sześcioletni chłopiec Franciszek rozpoczął regularną naukę w kolegium w La Roche-sur-Foron. W dwa lata później został przeniesiony do kolegium w Annecy, gdzie przebywał trzy lata. W tym też czasie przyjął pierwszą Komunię świętą i sakrament bierzmowania (1577). Kiedy miał 11 lat, zgodnie z ówczesnym zwyczajem otrzymał tonsurę jako znak przynależności do stanu duchownego. Kiedy miał zaledwie 15 lat, udał się do Paryża, by studiować na tamtejszym słynnym uniwersytecie. Ponadto w kolegium jezuitów studiował klasykę. W czasie tych studiów owładnęły nim wątpliwości, czy się zbawi, czy nie jest przeznaczony na potępienie. Właśnie wtedy wystąpił we Francji Kalwin ze swoją nauką o przeznaczeniu. Franciszek odzyskał spokój dopiero wtedy, gdy oddał się w niepodzielną opiekę Matki Bożej w kościele św. Stefana des Gres. Franciszek studiował ponadto na Sorbonie teologię i zagadnienia biblijne. Do rzetelnych studiów biblijnych przygotował się dodatkowo przez naukę języka hebrajskiego i greckiego.
Posłuszny woli ojca, który chciał, by syn rozpoczął studia prawnicze, które mogły mu otworzyć drogę do kariery urzędniczej, Franciszek udał się z Sorbony do Padwy. Studia na tamtejszym uniwersytecie uwieńczył doktoratem. Wybrał się następnie do Loreto, gdzie złożył ślub dozgonnej czystości (1591). Potem odbył pielgrzymkę do Rzymu (1592). Kiedy syn powrócił do domu, ojciec miał już gotowy plan: zamierzał go wprowadzić jako adwokata i prawnika do senatu w Chambery i czynił starania, by go ożenić z bogatą dziedziczką, Franciszką Suchet de Mirabel. Franciszek jednak ku wielkiemu niezadowoleniu ojca obie propozycje stanowczo odrzucił. Natomiast zgłosił się do swojego biskupa, by ten go przyjął w poczet swoich duchownych. Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1593 przy niechętnej zgodzie rodziców. Jednocześnie został prepozytem kolegiaty św. Piotra, co uczyniło go drugą osobą po miejscowym biskupie.
W epoce fanatyzmu i zaciekłych sporów Franciszek objawiał wprost wyjątkowy umiar i łagodność. Jego ujmująca uprzejmość i takt spowodowały, iż nazwano go "światowcem pośród świętych". W kontaktach między ludźmi wyznawał zasadę: "Więcej much się złapie na kroplę miodu aniżeli na całą beczkę octu". Według podania miał on w ten sposób odzyskać dla Kościoła kilkadziesiąt tysięcy kalwinów. W swojej żarliwości apostolskiej Franciszek posunął się do tego, że w przebraniu udał się do Genewy i złożył wizytę głowie Kościoła kalwińskiego, Teodorowi Beze, usiłując nakłonić go do powrotu na łono Kościoła katolickiego. Wizytę ponowił Franciszek aż trzy razy, chociaż nie dała ona konkretnych wyników.
Misja w Chablais trwała 4 lata. W roku 1599 papież Klemens VIII mianował Franciszka biskupem pomocniczym. Po otrzymaniu sakry biskupiej Franciszek udał się ponownie do Chablais, by dokończyć tam swoją misję (1601).
W 1602 r. został biskupem Genewy po śmierci biskupa Graniera. Z właściwą sobie żarliwością zabrał się natychmiast do dzieła. Rozpoczął od wizytacji 450 parafii swojej diecezji, położonej po większej części w Alpach. Niestrudzenie przemawiał, spowiadał, udzielał sakramentów świętych, rozmawiał z księżmi, nawiązywał bezpośrednie kontakty z wiernymi. Wizytował także klasztory. Zreformował kapitułę katedralną. Zdając sobie sprawę, jak wielkie spustoszenia może sprawić ignorancja religijna, popierał Bractwo Nauki Chrześcijańskiej. Za podstawę nauczania wiary służył katechizm, ułożony niedawno przez kardynała św. Roberta Bellarmina. Sam także cały wolny czas poświęcał nauczaniu. Stworzył nowy ideał pobożności - wydobył z ukrycia życie duchowe, wewnętrzne, praktykowane w klasztorach, aby "wskazywało drogę tym, którzy żyją wśród świata". W roku 1604 zapoznał się Franciszek ze św. Joanną Franciszką de Chantal i przy jej współpracy założył nową rodzinę zakonną sióstr Nawiedzenia NMP (wizytek). Uzyskała ona zatwierdzenie papieskie w 1618 r. W 1654 r. przybyły one do Polski i zamieszkały w Warszawie. Zaproszony do Paryża w celu odbycia konferencji (1618-1619), Franciszek zapoznał się tu ze św. Wincentym a Paulo.
Zmarł nagle w Lyonie, w drodze powrotnej ze spotkania z królem Francji, w dniu 28 grudnia 1622 r. Jego ciało przeniesiono do Annecy, gdzie spoczęło w kościele macierzystym Sióstr Nawiedzenia. Jego serce zatrzymały jednak wizytki w Lyonie. Beatyfikacja odbyła się w roku 1661, a kanonizacja już w roku 1665. Papież Pius IX ogłosił św. Franciszka Salezego doktorem Kościoła (1877), a papież Pius XI patronem dziennikarzy i katolickiej prasy (1923). Ponadto czczony jest jako patron wizytek, salezjanów i salezjanek (Towarzystwa św. Franciszka Salezego, założonego przez św. Jana Bosko); Annecy, Chabery i Genewy.
Jego pisma wyróżniają się tak pięknym językiem i stylem, że do dnia dzisiejszego zalicza się je do klasyki literatury francuskiej. Do najbardziej znanych należą: Kontrowersje, Filotea, czyli wprowadzenie do życia pobożnego (1608) i Teotym, czyli traktat o miłości Bożej (1616). Zostało także sporo jego listów (ok. 1000).
Co roku w dzień wspomnienia św. Franciszka Salezego papież ogłasza orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. W Polsce ten dzień obchodzony jest w III niedzielę września.

Ikonografia przedstawia św. Franciszka Salezego w stroju biskupim - w rokiecie i mantolecie lub w stroju pontyfikalnym z mitrą na głowie. Jego atrybutami są: gorejąca kula ośmiopłomienna, księga, pióro, serce przeszyte strzałą i otoczone cierniową koroną trzymane w dłoni.
źródło:




Święty Józef


W sprawie szczegółów życia św. Józefa musimy polegać na tym, co przekazały o nim Ewangelie. Poświęcają mu one łącznie 26 wierszy, a jego imię wymieniają 14 razy. Osobą św. Józefa zajmują się wprawdzie bardzo żywo także apokryfy: Protoewangelia Jakuba (z w. II), Ewangelia Pseudo-Mateusza (w. VI), Ewangelia Narodzenia Maryi (w. IX), Ewangelia Tomasza (w. II) i Historia Józefa Cieśli (w. IV), opowiadając o rodzinie Józefa, jego małżeństwie, pracy i śmierci; zbyt wiele w nich jednak legend, by można je było traktować poważnie. Niewiele mówią one także o latach dzieciństwa i wczesnej młodości Józefa.
Józef pochodził z rodu króla Dawida. Wykazuje to św. Mateusz w genealogii przodków św. Józefa. Genealogię przytacza również św. Łukasz. Ta jednak różni się zasadniczo od tej, którą nam przekazuje św. Mateusz. Już Julian Afrykański (w. III) wyraża zdanie, że jest to genealogia Najświętszej Maryi Panny. Św. Łukasz, który podał nam tak wiele szczegółów z Jej życia, mógł nam przekazać i Jej rodowód. Na mocy prawa lewiratu św. Józef mógł być synem Jakuba, a równocześnie adoptowanym synem Helego, noszącego także w tradycji chrześcijańskiej imię Joachima, który był ojcem Najświętszej Panny. Tak więc genealogia przytoczona przez św. Łukasza wyliczałaby przodków Maryi rzeczywistych, a odnośnie do Józefa - jego przodków zalegalizowanych. Taka jest dzisiaj opinia przyjęta przez wielu biblistów.
Mimo wysokiego pochodzenia Józef nie posiadał żadnego majątku. Na życie zarabiał stolarstwem i pracą jako cieśla. Zdaniem św. Justyna (ok. 100 - ok. 166), który żył bardzo blisko czasów Apostołów, Józef wykonywał sochy drewniane i jarzma na woły. Przygotowywał więc narzędzia gospodarcze i rolnicze. Autor Pseudoewangelii Filipa (w. III) nazywa Józefa stolarzem.
Zaręczony z Maryją, Józef stanął przed tajemnicą cudownego poczęcia. Nie był według ciała ojcem Chrystusa. Był nim jednak według prawa żydowskiego jako prawomocny małżonek Maryi. Chociaż więc Maryja porodziła Pana Jezusa dziewiczo, to jednak wobec prawa żydowskiego i otoczenia Józef był uważany za ojca Pana Jezusa. Tak go też nazywają Ewangelie. W takiej sytuacji trzeba było wykazać, że Józef pochodził w prostej linii od króla Dawida, jak to zapowiadali prorocy.
\Kiedy Józef dowiedział się, że Maryja oczekuje dziecka, wiedząc, że nie jest to jego potomek, postanowił dyskretnie usunąć się z życia Maryi, by nie narazić Jej na zhańbienie i obmowy. Wprowadzony jednak przez anioła w tajemnicę, wziął Maryję do siebie, do domu (Mt 1-2; 13, 55; Łk 1-2). Podporządkowując się dekretowi o spisie ludności, udał się z Nią do Betlejem, gdzie urodził się Jezus. Po nadaniu Dziecku imienia i przedstawieniu Go w świątyni, w obliczu prześladowania, ucieka z Matką i Dzieckiem do Egiptu. Po śmierci Heroda udaje się do Nazaretu. Po raz ostatni Józef pojawia się na kartach Pisma Świętego podczas pielgrzymki z dwunastoletnim Jezusem do Jerozolimy. Przy wystąpieniu Jezusa w roli Nauczyciela nie ma już żadnej wzmianki o Józefie. Prawdopodobnie wtedy już nie żył. Miał najpiękniejszą śmierć i pogrzeb, jaki sobie można na ziemi wyobrazić, gdyż byli przy św. Józefie w ostatnich chwilach jego życia: Jezus i Maryja. Oni też urządzili mu pogrzeb. Może dlatego tradycja nazwała go patronem dobrej śmierci.
Ikonografia zwykła przedstawiać Józefa jako starca. W rzeczywistości był on młodzieńcem w pełni męskiej urody i sił. Sztuka chrześcijańska zostawiła wiele tysięcy wizerunków Józefa w rzeźbie i w malarstwie.

Ojcowie i pisarze Kościoła podkreślają, że do tak bliskiego życia z Jezusem i Maryją Opatrzność wybrała męża o niezwykłej cnocie. Dlatego Kościół słusznie stawia św. Józefa na czele wszystkich świętych i daje mu tak wyróżnione miejsce w hagiografii. O św. Józefie pierwszy pisał Orygenes, chwaląc go jako "męża sprawiedliwego". Św. Jan Złotousty wspomina jego łzy i radości; św. Augustyn pisze o legalności jego małżeństwa z Maryją i o jego prawach ojcowskich; św. Grzegorz z Nazjanzu wynosi godność Józefa ponad wszystkich świętych; św. Hieronim wychwala jego dziewictwo. Z pisarzy późniejszych, piszących o Józefie, wypada wymienić: św. Damiana, św. Alberta Wielkiego, św. Tomasza z Akwinu, św. Bonawenturę, bł. Jana Dunsa Szkota i innych. Pierwszy specjalny Traktat o 12 wyróżnieniach św. Józefa zostawił słynny kanclerz Sorbony paryskiej, Jan Gerson (1416). Izydor z Isolani napisał o św. Józefie pierwszą Summę (ok. 1528). Godność św. Józefa wysławiali w kazaniach św. Bernard z Clairvaux (+ 1153), św. Wincenty Ferreriusz (+ 1419), bł. Bernardyn z Faltre (+ 1494), bł. Bernardyn z Busto (+ 1500). Św. Bernardyn ze Sieny (+ 1444) wprost wyrażał przekonanie, że Józef osobnym przywilejem Bożym, jak Matka Najświętsza, został wskrzeszony i z ciałem wzięty do nieba oraz że w łonie matki został oczyszczony z grzechu pierworodnego. Podobną opinię wyraża św. Franciszek Salezy. O dozgonnej dziewiczości św. Józefa piszą: św. Hieronim, Teodoret, św. Augustyn, św. Beda, św. Rupert, św. Piotr Damiani, Piotr Lombard, św. Albert Wielki, św. Tomasz z Akwinu i wielu innych.
Największą jednak czcią do św. Józefa wyróżniała się św. Teresa z Avila, wielka reformatorka Karmelu (+ 1582). Twierdziła ona wprost, że o cokolwiek prosiła Pana Boga za jego przyczyną, zawsze otrzymała i nie była nigdy zawiedziona. Wszystkie swoje klasztory fundowała pod jego imieniem. Jego też obrała za głównego patrona swoich dzieł. Doroczną uroczystość św. Józefa obchodziła bardzo bogato, zapraszając najwybitniejszych kaznodziejów, orkiestrę i chóry, dekorując świątynię, wystawiając najbogatsze paramenty liturgiczne. Podobnie św. Wincenty a Paulo ustanowił św. Józefa patronem swojej kongregacji misyjnej, przed nim zaś uczynił to św. Franciszek Salezy.
Do szczególnych czcicieli św. Józefa zaliczał się również św. Jan Bosko. Stawiał on Józefa za wzór swojej młodzieży rzemieślniczej. W roku 1859 do modlitewnika, który ułożył dla swoich synów duchowych i chłopców, dodał nabożeństwo do 7 boleści i do 7 radości św. Józefa; dodał również modlitwę do św. Józefa o łaskę cnoty czystości i dobrej śmierci; wreszcie dołączył pieśń do św. Józefa. Propagował nabożeństwo 7 niedzieli do uroczystości św. Józefa. W tym samym roku Jan Bosko założył wśród swojej młodzieży Stowarzyszenie pod wezwaniem św. Józefa. W roku 1868 wydał drukiem czytanki o św. Józefie. Miesiąc marzec co roku obchodził jako miesiąc św. Józefa, czcząc Go osobnym, codziennym nabożeństwem i specjalnymi czytankami. Św. Leonard Murialdo, przyjaciel św. Jana Bosko, założył zgromadzenie zakonne pod wezwaniem św. Józefa (józefici).
Jan XXIII (Józef Roncalli) wpisał imię św. Józefa do Kanonu Rzymskiego (Pierwsza Modlitwa Eucharystyczna). Wydał także osobny list apostolski o odnowieniu nabożeństwa do niebiańskiego Patrona (1961). Św. Józefa uczynił patronem II Soboru Watykańskiego (1962-1965). Decyzją Benedykta XVI, ogłoszoną już za pontyfikatu papieża Franciszka, w 2013 r. imię św. Józefa włączono także do pozostałych modlitw eucharystycznych.

Na Wschodzie po raz pierwszy spotykamy się ze wspomnieniem liturgicznym św. Józefa już w IV wieku w klasztorze św. Saby pod Jerozolimą. Na Zachodzie spotykamy się ze świętem znacznie później, bo dopiero w wieku VIII. W pewnym manuskrypcie z VIII wieku, znalezionym w Centralnej Bibliotece Zurichu, znajduje się wzmianka o pamiątce św. Józefa obchodzonej 20 marca. W martyrologiach z wieku X: z Fuldy, Ratisbony, Stavelot, Werden nad Ruhrą, w Raichenau i w Weronie jest wzmianka o święcie św. Józefa dnia 19 marca. Pierwsze pełne oficjum kanoniczne spotykamy w wieku XIII w klasztorze benedyktyńskim: w Liege i w Austrii w klasztorze św. Floriana (w. XIII). Z tego samego wieku również pochodzi pełny tekst Mszy świętej. Serwici na kapitule generalnej ustanowili w 1324 roku, że co roku będą obchodzić pamiątkę św. Józefa. Podobnie uchwalili franciszkanie (1399) i karmelici (koniec w. XIV). O święcie tym wspomina Jan Gerson w 1416 roku na soborze w Konstancji. Do brewiarza i mszału rzymskiego wprowadził to święto papież Sykstus IV w 1479 roku. Papież Grzegorz XV w 1621 roku rozszerzył je na cały Kościół. Potwierdził je papież Urban VIII w 1642 roku. W wieku XIX przełożeni generalni 43 zakonów wystosowali prośbę do papieża i ojców soboru o ogłoszenie św. Józefa patronem Kościoła. Papież Pius IX przychylił się do prośby i dekretem Quaemadmodum Deus z dnia 10 września 1847 roku wprowadził odrębne święto liturgiczne Opieki świętego Józefa. Wysłał też list do biskupów świata z wyjaśnieniem i uzasadnieniem, jakie pobudki skłoniły go do ustanowienia tego święta.
Papież wyznaczył to nowe święto na III Niedzielę Wielkanocy. To święto obchodzili już przedtem karmelici (od roku 1680), augustianie (od 1700), a potem dominikanie z oktawą (1721). Papież Pius X przeniósł to święto na drugą środę po Wielkanocy i podniósł ją do rangi pierwszej klasy. Zmienił jednocześnie nazwę święta na: świętego Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, Wyznawcy, Patrona Kościoła Powszechnego. Na dzień uroczystości wyznaczył tenże papież środę po drugiej niedzieli Wielkanocy. Papież Pius XII zniósł to święto, ale w jego miejsce w roku 1956 wprowadził nowe święto tej samej klasy: św. Józefa Pracownika (1 maja). Tak pozostało dotąd, z tym jednak, że ranga tego drugiego święta została obniżona do wspomnienia (1969). Tytuł zaś Patrona Kościoła Świętego Pius XII dołączył do święta 19 marca.
Papież Benedykt XIII w roku 1726 włączył imię św. Józefa do litanii do Wszystkich Świętych. Benedykt XV włączył również wezwanie o św. Józefie do modlitw zaczynających się od słów: "Niech będzie Bóg uwielbiony" oraz włączył do Mszału osobną prefację o św. Józefie (1919). Papież Leon XIII wydał pierwszą w dziejach Kościoła encyklikę o św. Józefie: Quamquam pluries. Papież św. Pius X zatwierdził litanię do św. Józefa do publicznego odmawiania i dodał do niej wezwanie: "Święty Józefie, Opiekunie Kościoła Świętego". Papież Leon XIII wprowadził do modlitw po Mszy świętej osobną modlitwę do św. Józefa (1884). Do dziś lokalnie bywa także obchodzone (w niektórych zakonach i miejscach) święto Zaślubin Maryi ze św. Józefem (23 stycznia).
Apokryfy i pisma Ojców Kościoła wysławiają jego cnoty i niewysłowione powołanie - oblubieńca Maryi, żywiciela i wychowawcy Jezusa. Jest patronem Kościoła powszechnego, licznych zakonów, krajów, m.in. Austrii, Czech, Filipin, Hiszpanii, Kanady, Portugalii, Peru, wielu diecezji i miast oraz patronem małżonków i rodzin chrześcijańskich, ojców, sierot, a także cieśli, drwali, rękodzielników, robotników, rzemieślników, wszystkich pracujących i uciekinierów. Wzywany jest także jako patron dobrej śmierci.

W ikonografii św. Józef przedstawiany jest z Dziecięciem Jezus na ręku, z lilią w dłoni. Jego atrybutami są m. in. narzędzia ciesielskie: piła, siekiera, warsztat stolarski; bukłak na wodę, kij wędrowca, kwitnąca różdżka (Jessego), miska z kaszą, lampa, winorośl.

Święty Kazimierz Królewicz


Kazimierz urodził się 3 października 1458 r. w Krakowie na Wawelu. Był drugim z kolei spośród sześciu synów Kazimierza Jagiellończyka. Jego matką była Elżbieta, córka cesarza Niemiec, Albrechta II. Pod jej opieką Kazimierz pozostawał do dziewiątego roku życia. W 1467 r. król powołał na pierwszego wychowawcę i nauczyciela swoich synów księdza Jana Długosza, kanonika krakowskiego, który aż do XIX w. był najwybitniejszym historykiem Polski. "Był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu" - zapisał Długosz o Kazimierzu. W 1475 r. do grona nauczycieli synów królewskich dołączył znany humanista, Kallimach (Filip Buonacorsi). Król bowiem chciał, by jego synowie otrzymali wszechstronne wykształcenie. Ochmistrz królewski zaprawiał ich również w sztuce wojennej.
W 1471 r. brat Kazimierza, Władysław, został koronowany na króla czeskiego. W tym samym czasie na Węgrzech wybuchł bunt przeciwko tamtejszemu królowi Marcinowi Korwinowi. Na tron zaproszono Kazimierza. Jego ojciec chętnie przystał na tę propozycję. Kazimierz wyruszył razem z 12 tysiącami wojska, by poprzeć zbuntowanych magnatów. Ci jednak ostatecznie wycofali swe poparcie i Kazimierz wrócił do Polski bez korony węgierskiej. Ten zawód dał mu wiele do myślenia.
Po powrocie do kraju królewicz nie przestał interesować się sprawami publicznymi, wręcz przeciwnie, został prawą ręką ojca, który upatrywał w nim swego następcę i wciągał go powoli do współrządzenia. Podczas dwuletniego pobytu ojca na Litwie Kazimierz jako namiestnik rządził w Koronie. Obowiązki państwowe umiał pogodzić z bogatym życiem duchowym. Wezwany przez ojca w 1483 r. do Wilna, umarł w drodze z powodu trapiącej go gruźlicy. Na wieść o pogorszeniu się zdrowia Kazimierza, król przybył do Grodna. Właśnie tam, "opowiedziawszy dzień śmierci swej tym, którzy mu w niemocy służyli [...], ducha Panu Bogu poleciwszy wypuścił 4 dnia marca R.P. 1484, lat mając 26" - napisał ks. Piotr Skarga. Pochowano go w katedrze wileńskiej, w kaplicy Najświętszej Maryi Panny, która od tej pory stała się miejscem pielgrzymek. W 1518 król Zygmunt I Stary, rodzony brat Kazimierza, wysłał przez prymasa do Rzymu prośbę o kanonizację królewicza. Leon X na początku 1520 r. wysłał w tej sprawie do Polski swojego legata. Ten, ujęty kultem, jaki tu zastał, sam ułożył ku czci Kazimierza łaciński hymn i napisał jego żywot. Na podstawie zeznań legata Leon X w 1521 r. wydał bullę kanonizacyjną i wręczył ją przebywającemu wówczas w Rzymie biskupowi płockiemu, Erazmowi Ciołkowi. Ten jednak zmarł jeszcze we Włoszech i wszystkie jego dokumenty w 1522 r. zaginęły. Król Zygmunt III wznowił więc starania, uwieńczone nową bullą wydaną przez Klemensa VIII 7 listopada 1602 r. w oparciu o poprzedni dokument Leona X, którego kopia zachowała się w watykańskim archiwum.
Kiedy w 1602 r. z okazji kanonizacji otwarto grób Kazimierza, jego ciało znaleziono nienaruszone mimo bardzo dużej wilgotności grobowca. Przy głowie Kazimierza zachował się tekst hymnu ku czci Maryi Omni die dic Mariæ (Dnia każdego sław Maryję), którego autorstwo przypisuje się św. Bernardowi (+ 1153). Wydaje się prawdopodobne, że Kazimierz złożył ślub dozgonnej czystości. Miał też odrzucić proponowane mu zaszczytne małżeństwo z córką cesarza niemieckiego, Fryderyka III.
Uroczystości kanonizacyjne odbyły się w 1604 r. w katedrze wileńskiej. W 1636 r. przeniesiono uroczyście relikwie Kazimierza do nowej kaplicy, ufundowanej przez Zygmunta III i Władysława IV. W 1953 r. przeniesiono je z katedry wileńskiej do kościoła świętych Piotra i Pawła. Obecnie czczony jest ponownie w katedrze.
Św. Kazimierz jest jednym z najbardziej popularnych polskich świętych. Jest także głównym patronem Litwy. W diecezji wileńskiej do dziś zachował się zwyczaj, że w dniu św. Kazimierza sprzedaje się obwarzanki, pierniki i palmy; niegdyś sprzedawano także lecznicze zioła (odpustowy jarmark zwany Kaziukami). W 1948 r. w Rzymie powstało Kolegium Litewskie pod wezwaniem św. Kazimierza. W tym samym roku Pius XII ogłosił św. Kazimierza głównym patronem młodzieży litewskiej. W 1960 r. Kawalerowie Maltańscy obrali św. Kazimierza za swojego głównego patrona; otrzymali wówczas część relikwii Świętego.
W ikonografii atrybutem Świętego jest mitra książęca. Przedstawiany także ze zwojem w dłoni, na którym są słowa łacińskiego hymnu Omni die dic Mariæ - ku czci Matki Bożej, do której św. Kazimierz miał wielkie nabożeństwo. Często przedstawia się go w stroju książęcym z lilią w ręku lub klęczącego nocą przed drzwiami katedry - dla podkreślenia jego gorącego nabożeństwa do Najświętszego Sakramentu.

Źródło:



Święta Ludwika de Marillac


Ludwika urodziła się w Paryżu 12 sierpnia 1591 r. Jej ojciec był radcą parlamentu francuskiego. Niemal całą młodość Ludwika spędziła w internatach zakonnych: najpierw w luksusowym internacie sióstr dominikanek z Poissy, gdzie przebywała do 13. roku życia, potem zaś w znacznie skromniejszym miejscu w Paryżu. Za radą krewnych 5 lutego 1613 r. wyszła za Antoniego Le Gras, sekretarza królowej Anny Medycejskiej. Wkrótce urodziła syna, Michała. W małżeństwie nie zaznała szczęścia. Mąż był nerwowy, gwałtowny, nadto na skutek schizofrenii utracił intratną posadę. Zmarł młodo w roku 1625. Po owdowieniu Ludwika umieściła syna w szkole z internatem.
Pod kierownictwem św. Franciszka Salezego i św. Wincentego a Paulo Ludwika czyniła duże postępy na drodze doskonałości chrześcijańskiej. Wincenty ustanowił ją najpierw wizytatorką bractw miłosierdzia. Wywiązała się z tego zadania bardzo dobrze, odwiedzając poszczególne placówki, instruując, usuwając nadużycia, zapalając do miłosierdzia. Wtedy św. Wincenty powierzył jej bezpośrednią opiekę nad "Córkami Miłości". Były to proste, wiejskie dziewczęta, które miały dobrą wolę, ale najczęściej nie miały pojęcia, jak się zachować przy chorych i ubogich. W ten sposób zrodziło się wielkie dzieło, nowa rodzina zakonna "Sióstr Miłosierdzia", zwana popularnie szarytkami. Za dzień narodzin zgromadzenia uważa się 25 marca 1642 roku, kiedy to pierwsze cztery siostry wraz z panią Le Gras złożyły swoje śluby na ręce św. Wincentego.
Ludwika zmarła 15 marca 1660 roku w wieku 69 lat. Na chwałę ołtarzy musiała długo czekać: beatyfikował ją papież Benedykt XV w roku 1920, a kanonizował papież Pius XI w 1934 roku. Papież Jan XXIII ogłosił św. Ludwikę patronką służby socjalnej (1960). Relikwie Świętej spoczywają w kaplicy domu macierzystego Sióstr Miłosierdzia w Paryżu.

Źródło:



Święta Jadwiga Śląska



Jadwiga urodziła się między 1174 a 1180 rokiem na zamku nad jeziorem Amer w Bawarii jako córka hrabiego Bertolda VI i Agnieszki Wettyńskiej, hrabiów Andechs, którzy tytułowali się również książętami Meranu (w północnej Dalmacji) i margrabiami Istrii. Miała czterech braci i trzy siostry. Jedną wydano za Filipa, króla Francji, drugą za Andrzeja, króla Węgier (była matką św. Elżbiety), trzecia wstąpiła do klasztoru. Jadwiga otrzymała staranne wychowanie najpierw na rodzinnym zamku, potem zaś w klasztorze benedyktynek w Kitzingen nad Menem (diecezja Würzburg), znanym wówczas ośrodku kulturalnym. Do programu ówczesnych szkół klasztornych należała nauka łaciny, Pisma Świętego, dzieł Ojców Kościoła i żywotów świętych, a także haftu i malowania, muzyki i pielęgnowania chorych.
W roku 1190 Jadwiga została wysłana do Wrocławia na dwór księcia Bolesława Wysokiego, gdyż została upatrzona na żonę dla jego syna, Henryka. Miała wtedy prawdopodobnie zaledwie 12 lat. Data ślubu nie jest bliżej znana. Możliwym do przyjęcia jest czas pomiędzy rokiem 1186 a 1190. Jako miejsce ślubu przyjmuje się zamek Andechs, chociaż nie jest też wykluczone, że było to we Wrocławiu lub Legnicy. Henryk Brodaty 8 listopada 1202 r. został panem całego księstwa. Rychło też udało mu się do dzielnicy śląskiej dołączyć dzielnicę senioratu, czyli krakowską, a także znaczną część Wielkopolski. Dlatego figuruje on w spisie władców Polski.
Henryk i Jadwiga stanowili wzorowe małżeństwo. Mieli siedmioro dzieci: Bolesława (ur. ok. 1194), Konrada (1195), Henryka (1197), Agnieszkę (ok. 1196), Gertrudę (ok. 1200), Zofię (przed 1208) i najmłodsze, nieznane z imienia dziecko, ochrzczone w okresie Bożego Narodzenia na zamku w Głogowie w 1208 roku, które prawdopodobnie wkrótce zmarło (według niektórych źródeł był to syn Władysław). Krótko żyło kilkoro dzieci Jadwigi: Bolesław zmarł pomiędzy 1206 a 1208 r., zaś Konrad w 1213 roku. Podobnie dwie córki: Agnieszka i Zofia zostały pochowane przed 1214 rokiem. Tak więc w okres pełnej dojrzałości weszli tylko Henryk i Gertruda.
Ostatnich 28 lat pożycia małżeńskiego małżonkowie przeżyli wstrzemięźliwie, związani ślubem czystości zawartym uroczyście w 1209 roku przed biskupem wrocławskim Wawrzyńcem. Jadwiga miała w chwili składania tego ślubu około 33 lat, a Henryk Brodaty ok. 43 (na pamiątkę tego wydarzenia Henryk zaczął nosić tonsurę mniszą i zapuścił brodę, której nie zgolił aż do śmierci).
Na dworze wrocławskim powszechne były zwyczaje i język polski. Jadwiga umiała się do nich dostosować, nauczyła się języka i posługiwała się nim. Jej dwór słynął z karności i dobrych obyczajów, gdyż księżna dbała o dobór osób. Macierzyńską troską otaczała służbę dworu. Wyposażyła wiele kościołów w szaty liturgiczne haftowane ręką jej i jej dwórek. Do dworu księżnej należała również niewielka grupa mężczyzn duchownych i świeckich. Księżna bardzo troszczyła się o to, aby urzędnicy w jej dobrach nie uciskali poddanych kmieci. Obniżyła im czynsze, przewodniczyła sądom, darowała grzywny karne, a w razie klęsk nakazywała mimo protestów zarządców rozdawać ziarno, mięso, sól itp. Zorganizowała także szpitalik dworski, gdzie codziennie znajdowało utrzymanie 13 chorych i kalek (liczba ta miała symbolizować Pana Jezusa w otoczeniu 12 Apostołów). W czasie objazdów księstwa osobiście odwiedzała chorych i wspierała hojnie ubogich.
Jadwiga popierała także szkołę katedralną we Wrocławiu i wspierała ubogich zdolnych chłopców, którzy chcieli się uczyć. Starała się także łagodzić dolę więźniów, posyłając im żywność, świece i odzież. Bywało, że zamieniała karę śmierci czy długiego więzienia na prace przy budowie kościołów lub klasztorów. Jej mąż chętnie na to przystawał. Była jednak tak delikatna wobec Henryka, że zawsze to jemu zostawiała ostateczną decyzję. Dlatego to jego podpis figuruje przy licznych dekretach fundacji.
W swoim życiu Jadwiga dość mocno doświadczyła tajemnicy Krzyża. Przeżyła śmierć męża i prawie wszystkich dzieci. Jej ukochany syn, Henryk Pobożny, zginął jako wódz wojska chrześcijańskiego w walce z Tatarami pod Legnicą w 1241 r. Narzeczony jej córki Gertrudy, Otto von Wittelsbach, stał się mordercą króla niemieckiego Filipa, w następstwie czego zamek rodzinny Andechs zrównano z ziemią, a Ottona utopiono w Dunaju. Po tych strasznych wydarzeniach Gertruda nie chciała wychodzić za mąż za kogo innego. Po osiągnięciu odpowiedniego wieku wstąpiła w 1212 roku do klasztoru trzebnickiego, ufundowanego dziesięć lat wcześniej przez jej rodziców.
Siostra Jadwigi, również Gertruda, królowa węgierska, została skrytobójczo zamordowana; druga siostra, królowa francuska, Agnieszka, ściągnęła na rodzinę hańbę małżeństwem, którego nie uznał papież (ponieważ poprzedni związek Filipa II Augusta nie został unieważniony), była zatem matką nieślubnych dzieci. Mąż Jadwigi, książę Henryk, w 1229 r. dostał się do niewoli Konrada Mazowieckiego; Jadwiga pieszo i boso poszła z Wrocławia do Czerska i rzuciła się do nóg Konradowi - dopiero wówczas wyżebrała uwolnienie męża, pod warunkiem jednak, że ten zrezygnuje z pretensji do Krakowa. W końcu jeszcze spadł na Henryka grom klątwy za przywłaszczenie sobie dóbr kościelnych i książę umarł obłożony klątwą. Jadwiga jednak bez szemrania znosiła te wszystkie dopusty Boże.
Po śmierci męża, Henryka (19 marca 1238 r.), Jadwiga zdała rządy żonie Henryka Pobożnego, Annie, i zamknęła się w klasztorze sióstr cysterek w Trzebnicy, który sama wcześniej ufundowała. Kiedy dowiedziała się o niezwykle surowym życiu swojej siostrzenicy, św. Elżbiety z Turyngii (+ 1231), postanowiła ją naśladować. Do cierpień osobistych zaczęła dodawać pokuty, posty, biczowania, włosiennicę i czuwania nocne. Przez 40 lat życia spożywała pokarm tylko dwa razy dziennie, bez mięsa i nabiału. W 1238 r. na ręce swojej córki Gertrudy, ksieni w Trzebnicy, złożyła śluby zakonne i stała się jej posłuszna. Zasłynęła z pobożności i czynów miłosierdzia.
Wyczerpana surowym życiem mniszki, zmarła 14 października 1243 r., mając ponad 60 lat. Zaraz po jej śmierci do jej grobu w Trzebnicy zaczęły napływać liczne pielgrzymki: ze Śląska, Wielkopolski, Łużyc i Miśni. Gertruda z całą gorliwością popierała kult swojej matki. Ostatni etap procesu kanonicznego św. Stanisława biskupa dostarczył cysterkom w Trzebnicy zachęty do starania się o wyniesienie także na ołtarze Jadwigi. Zaczęto spisywać łaski, a grób otoczono wielką troską. Już w 1251 r. zaczęto obchodzić w klasztorze co roku pamiątkę śmierci Jadwigi. Kiedy w roku 1260 odwiedził Trzebnicę legat papieski Anzelm, siostry wniosły prośbę o kanonizację. Tę inicjatywę poparł polski Episkopat i Piastowicze. Z polecenia papieża w latach 1262-1264 przeprowadzono badania kanoniczne w Trzebnicy i we Wrocławiu. Ich akta przesłano do Rzymu. O kanonizację Jadwigi zabiegał także papież Urban IV, który jako legat papieski w latach 1248-1249 aż trzy razy odwiedził Wrocław i znał dobrze Jadwigę. Jednak jego śmierć przeszkodziła kanonizacji. Dokonał jej dopiero jego następca, Klemens IV, w kościele dominikanów w Viterbo 26 marca 1267 r. Na prośbę Jana III Sobieskiego papież bł. Innocenty XI rozciągnął kult św. Jadwigi na cały Kościół (1680).
Ku czci św. Jadwigi powstała na Śląsku (w 1848 r. we Wrocławiu) rodzina zakonna - siostry jadwiżanki. Św. Jadwiga Śląska czczona jest jako patronka Polski, Śląska, archidiecezji wrocławskiej i diecezji w Gorlitz; miast: Andechs, Berlina, Krakowa, Trzebnicy i Wrocławia; Europy; uchodźców oraz pojednania i pokoju.

W ikonografii św. Jadwiga przedstawiana jest jako młoda mężatka w długiej sukni lub w książęcym płaszczu z diademem na głowie, czasami w habicie cysterskim. Jej atrybutami są: but w ręce, krzyż, księga, figurka Matki Bożej, makieta kościoła w dłoniach, różaniec.

wtorek, 12 stycznia 2016

Fundacja SCALAM wsparła nas materialnie!

Uwaga! Uwaga! Nasz Klub Przyjaciół Wszystkich Świętych otrzymał wspaniały dar w postaci dwóch pudeł wypełnionych... A zresztą sami zobaczcie:










Tak więc klubowiczom nie zabraknie przyborów do zabawy i tworzenia nowych dzieł.

A wszystko to dzięki wielkiemu sercu darczyńców z fundacji SCALAM Prostujemy Drogi Życia!




poniedziałek, 11 stycznia 2016

Chrystus Miłosierny









Obraz Jezusa Miłosiernego należy do najbardziej znanych w historii Kościoła i we współczesnym świecie wizerunków Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Jest to obraz niezwykły nie tylko z tego względu, że jest najbardziej upowszechniony, ale przede wszystkim dlatego, że jego współautorem jest sam Pan Jezus, który właśnie w takiej postaci ukazał się Siostrze Faustynie w celi płockiego klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia 22 lutego 1931 roku i według tej wizji polecił 
namalować swój obraz. Wieczorem, kiedy byłam w celi - relacjonuje to wydarzenie w "Dzienniczku" - ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. " Po chwili powiedział mi Jezus: "Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz 
czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie" (Dz. 47).

Obraz powstał więc z woli samego Jezusa.  Jest znakiem i zarazem wizualną syntezą całego orędzia o Bożym miłosierdziu, które przekazał przez św. Siostrę Faustynę, gdyż z jednej strony przypomina objawioną na kartach Pisma Świętego tajemnicę miłosiernej miłości Boga do człowieka, wzywa do kształtowania chrześcijańskiej postawy ufności wobec Niego i miłosierdzia względem bliźnich, a także spełnia rolę naczynia do czerpania łask, które zostało obdarzone przez Jezusa wieloma obietnicami. Z ufną 
modlitwą przed tym obrazem połączoną z uczynkami miłosierdzia względem bliźnich związał Jezus obietnicę ogólną wszelkich łask i doczesnych dobrodziejstw (jeśli one są zgodne z wolą Bożą), a także obietnice szczegółowe: łaski zbawienia, dużych postępów na drodze chrześcijańskiej doskonałości i łaskę szczęśliwej śmierci.

Pierwszy obraz Miłosierdzia Bożego powstał w pracowni wileńskiego artysty Eugeniusza Kazimirowskiego pod okiem Siostry Faustyny w 1934 roku. Od tego czasu powstało wiele różnych wersji wizerunku Chrystusa Miłosiernego malowanych według wizji Siostry Faustyny, które są w kościołach, kaplicach całego świata. Szczególne miejsce w tej ikonografii i kulcie Miłosierdzia Bożego zajmuje łaskami słynący obraz z kaplicy klasztornej Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Sanktuarium Miłosierdzia 
Bożego w Krakowie-Łagiewnikach. Na nim bowiem spełniły się słowa Jezusa: Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie (Dz. 47), choć nie był to ani pierwszy obraz malowany pod okiem Siostry Faustyny, ani pierwszy obraz w kaplicach jej Zgromadzenia. Ten wizerunek Chrystusa cieszy się niezwykłą czcią wiernych, słynie wieloma łaskami, a jego kopie i reprodukcje można spotkać wszędzie, na wszystkich kontynentach świata.

Rysunek tego obrazu zasadniczo został ukazany przez Pana Jezusa w wizji, jaką miała Siostra Faustyna w Płocku 22 lutego 1931 roku (Dz. 47). Jezus jest w białej szacie. Prawą rękę ma wzniesioną do błogosławieństwa, lewą dotyka szaty na piersiach, skąd wychodzą dwa wielkie promienie: czerwony i blady. W podpisie obrazu są słowa: Jezu, ufam Tobie.

Zmartwychwstały Chrystus ma na sobie białą szatę. Prawą rękę wznosi do błogosławieństwa. W opisie wizji tego obrazu nie ma mowy o tym, do jakiej wysokości ma być uniesiona ręka w geście błogosławieństwa. Na obrazie, który malował Eugeniusz Kazimirowski i do którego pozował ks. Sopoćko, Jezus prawą rękę ma wzniesioną tylko do wysokości  ramienia,  bo taki ryt  błogosławieństwa wówczas  był przyjęty. W świetle "Dzienniczka" żadnego znaczenia nie ma to, czy ręka jest wzniesiona do 
wysokości ramienia, czy wyżej. Ważne jest tylko to, aby prawa ręka była wzniesiona do błogosławieństwa (Dz. 47).

Niektóre elementy  rysunku tego obrazu  Pan Jezus dodatkowo wyjaśnił w kilku objawieniach w Wilnie w 1934 roku, gdy w pracowni Eugeniusza Kazimirowskiego pod okiem Siostry Faustyny powstawał pierwszy wizerunek malowany według wizji płockiej. Na pytanie o znaczenie promieni Jezus powiedział: Te dwa promienie oznaczają krew i wodę. Blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz"- Te dwa promienie wyszły z wnętrzności 
miłosierdzia Mojego wówczas, kiedy konające  serce  Moje  zostało włócznią  otwarte  na krzyżu (Dz. 299). Niewłaściwe więc wydaje się malowanie tych promieni jako światła, które rozchodzi się we wszystkie strony, także go góry. Te promienie wychodzą z uchylenia szaty na piersiach w okolicy serca, jednak na obrazie serce Jezusa ma być niewidoczne.

Kolejny szczegół  rysunku  dotyczy spojrzenia Jezusa. Spojrzenie Moje z tego obrazu jest takie jako spojrzenie z krzyża (Dz. 326) - takie słowa Pana Jezusa zanotowała w "Dzienniczku" Siostra Faustyna. Niektórzy - wśród nich ks. M. Sopoćko- interpretowali te słowa dosłownie: jak z krzyża, czyli z góry na dół. Inni twierdzą, że te słowa trzeba interpretować w sposób duchowy, a nie dosłowny. Słowa: Spojrzenie Moje z tego obrazu jest takie jako spojrzenie z 
krzyża oznaczają spojrzenie miłosierne, zatroskane o człowieka, poszukujące go, które najpełniej objawiło się właśnie na krzyżu Chrystusa.

Do istotnych elementów tego obrazu, integralnie z  nim związanych, należą słowa: Jezu, ufam Tobie, które mają być umieszczone w podpisie. Wileński spowiednik Siostry Faustyny, który starał się o namalowanie pierwszego obrazu, pytał Siostrę Faustynę, czy w podpisie mogą być inne słowa, np. "Chrystus, Król Miłosierdzia" (Dz. 88). Jezus mi przypomniał- zapisała na kartach "Dzienniczka" - jako mi mówił pierwszy raz, to jest, że te trzy słowa muszą być 
uwidocznione. Słowa te są takie: Jezu, ufam Tobie. Zrozumiałam, że Jezus pragnie, ażeby była umieszczona cała formułka (Dz. 327).

To, co jest istotne dla orędzia Miłosierdzia, które Jezus przekazał przez Siostrę Faustynę, w tym także dla rysunku obrazu Miłosierdzia Bożego, zostało zapisane w jej "Dzienniczku". W tym utwierdzają nas słowa Jezusa powiedziane do Siostry Faustyny pod koniec jej życia: Bądź spokojna, córko Moja, to dzieło miłosierdzia Moim jest, nic nie ma w nim twego; podoba Mi się, że wiernie spełniasz to, com ci polecił, ani jednego słowa nie dodałaś, ani ujęłaś (Dz. 1667).

Mając tak dokładne instrukcje, wiadomo, jak malować obraz Jezusa Miłosiernego, a mimo to pojawiło się wiele nieprawidłowych wizerunków. Najczęściej pomijane są słowa umieszczone w podpisie obrazu: Jezu, ufam Tobie. Czasem można spotkać domalowane Serce lub koronę na głowie dla podkreślenia, że promienie wyszły z Serca, a Jezus przedstawiony na obrazie jest Królem Miłosierdzia. Spotkać też można reprodukcje samego oblicza Jezusa, pod którym umieszczono podpis: Jezu, ufam Tobie. Obok malowanych 
obrazów Jezusa Miłosiernego można również spotkać rzeźby, płaskorzeźby czy też wizerunki wykonywane różnymi nowoczesnymi technikami. Do kultu winny być jednak oddawane obrazy, ponieważ Pan Jezus wskazał na taki rodzaj swego wizerunku, gdy mówił: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie (Dz. 47).

       Znaczenie teologiczne obrazu 

Teologiczne znaczenie tego obrazu ks. M. Sopoćko wiąże z życzeniem Pana Jezusa, aby obraz był poświęcony i publicznie uczczony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. W tę niedzielę- od czasu Soboru Trydenckiego -czytany jest fragment Ewangelii według św. Jana, mówiący o ukazaniu się Pana Jezusa Apostołom w Wieczerniku i ustanowieniu sakramentu pokuty. Obraz ukazuje więc zmartwychwstałego Chrystusa, przynoszącego pokój, odpuszczenie grzechów i wszelkie łaski za cenę swej męki i 
śmierci krzyżowej, której ślady nosi na swoim ciele i jako znak tożsamości pokazuje je uczniom. Strumienie krwi i wody płynące z przebitego Serca (niewidocznego na obrazie) oraz rany na dłoniach i stopach przywołują wydarzenia z Wielkiego Piątku. Charakterystyczne dla tego obrazu są owe dwa promienie: czerwony i blady. Pan Jezus zapytany o ich znaczenie wyjaśnił: Te dwa promienie oznaczają krew i wodę. Blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia  dusze; czerwony  promień oznacza krew,  
która  jest  życiem  dusz (Dz. 299). Te dwa promienie symbolizują więc sakramenty święte, Kościół święty zrodzony z przebitego boku Chrystusa i dary Ducha Świętego, którego biblijnym symbolem jest woda. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie - mówił Pan Jezus - bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga (Dz. 299).

Obraz według  krakowskiego  kierownika  duchowego  Siostry Faustyny ma szerszą interpretację, gdyż nie odnosi się tylko do wydarzeń paschalnych w życiu Chrystusa, ale jest w ogóle znakiem miłosiernej miłości Boga do człowieka. Ta miłość Boga najpełniej została objawiona w stylu życia, cudach i nauczaniu Jezusa, a szczególnie w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Obraz - jak zauważa ks. prof. I. Różycki - ukazuje miłosierdzie całej Trójcy Świętej, dlatego nazywany jest obrazem 
Miłosierdzia Bożego lub obrazem Jezusa Miłosiernego, gdyż On najpełniej tę tajemnicę objawił człowiekowi.

Obraz stanowi  wizualną syntezę nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, bo nie tylko ukazuje tajemnicę miłosierdzia Bożego, która najpełniej została objawiona w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, ale także odpowiedź człowieka, jaką winien on dać Panu Bogu poznając tę tajemnicę naszej wiary. W podpisie obrazu są umieszczone słowa: Jezu, ufam Tobie. One mówią o pierwszej, podstawowej odpowiedzi człowieka na uprzedzającą miłosierną miłość Boga. Jest nią ufność.

Ufność w pismach  św. Siostry Faustyny oznacza całożyciową postawę człowieka wobec Boga, którą warunkuje: wiara, nadzieja, miłość, a z cnót moralnych: pokora i skrucha. Chodzi więc tutaj o postawę dziecka wobec kochającego ojca, które w sposób bezwarunkowy mu się powierza. Postawa ufności wobec Boga, o której mowa w nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego - nie jest jakimś pobożnym uczuciem czy intelektualną akceptacją prawd wiary, ale bardzo konkretną postawą, która na zewnątrz 
wypowiada się w pełnieniu woli Bożej zawartej w przykazaniach, obowiązkach stanu czy rozpoznanych natchnieniach Ducha Świętego. Człowiek ufający wie, że wola Boża jest dla niego samym miłosierdziem, dlatego z miłością stara się ją przyjmować i pełnić w swoim życiu.

Obraz przypomina  także o podstawowym  obowiązku chrześcijańskim, jakim jest czynna miłość bliźniego. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny - mówił Jezus do swoich uczniów. Tak więc obraz przedstawiający miłosierdzie Boga przypomina zarazem ewangeliczne wezwanie, aby się stawać "na obraz Boga" przez spełnianie aktów miłosierdzia wobec bliźnich. Pan Jezus powiedział do Siostry Faustyny, a przez nią do wszystkich czcicieli Miłosierdzia Bożego, że 
obraz ma przypominać żądania Jego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza, nic nie pomoże bez uczynków (Dz. 742). Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia - mówił - które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy - czyn, drugi- słowo, trzeci- modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się 
pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu (Dz. 742). Pan Jezus pragnie, aby Jego czciciele wykonali w ciągu dnia chociaż jeden akt miłosierdzia wobec bliźnich z miłości ku Niemu.

       Obietnice

Cześć obrazu  Jezusa  Miłosiernego polega  więc na ufnej modlitwie połączonej z aktami miłosierdzia. Do tak rozumianego kultu obrazu Pan Jezus przywiązał wielkie obietnice. Już przy pierwszym objawieniu obrazu zapewnił, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie (Dz. 48), a więc dał obietnicę wiecznego zbawienia. Obiecał także duże postępy na drodze chrześcijańskiej doskonałości, łaskę szczęśliwej śmierci oraz wszelkie inne łaski i doczesne dobrodziejstwa, o które z ufnością miłosierni 
ludzie prosić Go będą. Podaję ludziom naczynie - powiedział do Siostry Faustyny; z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie (Dz. 327). Przez obraz ten udzielać będę wiele łask dla dusz, a przeto niech ma przystęp wszelka dusza do niego (Dz. 570).

Jeszcze za życia Siostra Faustyna otrzymała zapewnienie od Pana Jezusa, że obraz ten pociągnie wiele dusz do Boga i przez niego miłosierdzie Boże  działa  w  duszach  (por. Dz. 1379).  W  kwietniu  1938  roku  zapisała w "Dzienniczku": Dziś ujrzałam chwałę Bożą, która płynie z obrazu tego. Wiele dusz doznaje łask, choć o nich głośno nie mówią. Choć różne są koleje jego, Bóg otrzymuje chwałę przezeń, i wysiłki szatana, i złych ludzi rozbijają się i obracają w nicość. Mimo złości 
szatana, miłosierdzie Boże zatriumfuje nad całym światem i czczone będzie przez wszystkie dusze (Dz. 1789).

ŹRÓDŁO:

https://www.faustyna.pl/zmbm/obraz/

niedziela, 10 stycznia 2016

14. Świętych Wspomożycieli


Jesienią poznawaliśmy 14. Świętych Wspomożycieli, ale jeszcze nie zostali przedstawieni. Niniejszym naprawiamy to przeoczenie


14. Wielkich Wspomożycieli to święci z przełomu III i IV w., w większości z czasów Dioklecjana, gdy to miały miejsce wyjątkowo krwawe prześladowania chrześcijan. Kościół uznał wstawiennictwo tych świętych za wyjątkowo skuteczne, zwłaszcza w leczeniu chorób.

Zaczynamy od pań.

Święta Katarzyna z Aleksandrii:


To królewska córka, bardzo gruntownie wykształcona, która złożyła śluby czystości i w nich wytrwała. Umiała przekonać mędrców do swych racji, mimo to i tak kazano ściąć jej głowę.

Mało jednak o niej wiemy, a tak wiele powstało o niej legend, że niektórzy hagiografowie nawet powątpiewali w jej historyczne istnienie. Zachowały się dwa opisy męki i śmierci św. Katarzyny Aleksandryjskiej, ale pochodzą one dopiero z wieku VI i są pełne legend. Mamy jednak świadectwa już z wieku IV - a więc bardzo wczesne, bo sięgające prawie czasów Świętej. Wspominają bowiem o niej Rufin i Euzebiusz z Cezarei Palestyńskiej.Według legendy Katarzyna urodziła się w Aleksandrii, stolicy Egiptu, jako córka króla Kustosa. Była osobą nie tylko bardzo zamożną, ale także wykształconą. Słynęła z urody. O jej rękę daremnie ubiegali się najznakomitsi obywatele miasta, bo - jak wiele chrześcijanek - złożyła ślub dozgonnej czystości.Wkrótce wybuchło najdłuższe i najbardziej krwawe w dziejach Kościoła prześladowanie chrześcijan - za panowania cesarza Dioklecjana i jego współrządców: Galeriusza Maksymiana i Konstancjusza I. Szczególną nienawiścią do chrześcijan wyróżniał się Maksymian, władca wschodniej części Imperium Rzymskiego. Przybył on osobiście do Aleksandrii, by dopilnować realizacji prześladowczych edyktów.Jedną z jego ofiar miała być Katarzyna. Po pojmaniu była przymuszana do złożenia ofiary bogom. Odmówiła, wyznając wiarę w Boga Jedynego. Wówczas cesarz zarządził dysputę między Katarzyną a pięćdziesięcioma tamtejszymi filozofami i retorami. Katarzyna pokonała swoich adwersarzy, udowadniając prawdziwość chrześcijaństwa, i doprowadziła wielu z nich do wiary w Chrystusa. Miała wtedy 18 lat. Cesarz rozgniewany obrotem sprawy skazał ją na tortury: smagano ją żyłami wołowymi tak, że jej ciało było jedną wielką raną; morzono ją głodem; łamano jej kości. Modlitwa Katarzyny sprawiła, że podczas miażdżenia kołem zstąpił anioł i spowodował, że rozpadło się ono w rękach kata. Na widok jej bohaterstwa w czasie znoszenia mąk miało nawrócić się kilkuset żołnierzy i oprawców. Ostatecznie wykonano wyrok śmierci przez ścięcie prawdopodobnie między rokiem 307 a 312.
Męczeństwo św. Katarzyny musiała być czymś niezwykłym, skoro została ona wyróżniona tak wielką czcią. Ciało jej od setek lat znajduje się na Górze Synaj, przeniesione tam zapewne z Aleksandrii, kiedy Arabowie, a po nich Turcy najechali Egipt. Jest tam klasztor prawosławny i kościół, do którego podążają pielgrzymi. Klasztor ten wystawił cesarz Justynian w wieku VI Św. Joanna d'Arc zaliczała Katarzynę do swoich trzech głównych patronek. Św. Katarzyna z Aleksandrii była patronką wielu miast i związków katolickich. Jest patronką zakonu katarzynek; Nowego Targu, Dzierzgonia i Cypru; nauki i uniwersytetów, w tym paryskiej Sorbony; adwokatów i notariuszy, bibliotekarzy, drukarzy, filozofów chrześcijańskich, grzeszników, kolejarzy, kołodziejów, literatów, mężatek, młodych dziewcząt, młynarzy, fryzjerów, modystek, mówców, piekarzy, powroźników, prządek, studentów, szwaczek, uczonych, woźniców, zecerów. Dawniej w Polsce istniał zwyczaj, że w wigilię św. Katarzyny chłopcy wróżyli sobie, który z nich jako pierwszy ożeni się i jakie imię będzie miała wybranka. Popularne też było powiedzenie: "Święta Katarzyna Adwent zaczyna".W ikonografii św. Katarzyna przedstawiana jest w koronie królewskiej, z palmą męczeńską w dłoni. Jej atrybutami są: anioł, Dziecię Jezus, nakładające na jej palec pierścień jako oblubienicy, filozofowie, z którymi prowadziła dysputę, gałązka palmowa, koło, na którym była łamana, korona w ręku, krzyż, księga, miecz, piorun.

-----------------------------------------------------
Święta Małgorzata  z Antiochii

Małgorzata miała być według podania córką pogańskiego kapłana. Po przedwczesnej śmierci matki została oddana pod opiekę piastunce, która była chrześcijanką. Ta doprowadziła ją do poznania nauki Pana Jezusa i do chrztu.W tym właśnie czasie wybuchło prześladowanie za panowania cesarza Dioklecjana (284-305). Małgorzata była bardzo piękna i bogata. Miał się w niej zakochać namiestnik rzymski, który chciał ją pojąć za żonę. Małgorzata jednak stanowczo odmówiła, twierdząc, że ma już Oblubieńca - Jezusa Chrystusa. Namiestnik kazał aresztować ją i usiłował obietnicami i groźbami skłonić do odstępstwa. Kiedy te zawiodły, nakazał zastosować wobec niej wyszukane tortury: szarpano jej ciało hakami i palono ją ogniem. Następnie wrzucono do więzienia, grożąc jej jeszcze większymi mękami. Wtedy też miał się jej pojawić szatan w postaci smoka i ją zaatakować. Odpędziła go jednak znakiem krzyża świętego. Kiedy nadal obstawała przy wyznawaniu wiary, została ścięta.Bohaterska śmierć dziewicy nadała rozgłos jej imieniu. Święta męczennica dała imię wielu kolejnym świętym. Należała do bardzo znanych i popularnych świętych w średniowieczu. Jej kult rozpowszechnili zapewne krzyżowcy, widząc, jak wielkiej czci doznawała w Małej Azji i na całym Wschodzie. Należała na Zachodzie do grona Czternastu Wspomożycieli, do których pomocy uciekał się lud w szczególnych potrzebach. Podobnie jak ku czci św. Barbary i św. Katarzyny, tak i ku czci św. Małgorzaty wystawiono na Zachodzie wiele kościołów. Wspomnienie jej przypada 20 lipca, gdyż tego dnia miała ponieść śmierć męczeńską w latach 303-305.
 Z dniem św. Małgorzaty łączy się też szereg przysłów, jak np. "Św. Małgorzata zapowiada środek lata". Znany jest kwiat o nazwie "margeryta". Także pierwsze gruszki lud zwykł nazywać "małgorzatkami".
Ikonografia zwykła przedstawiać Małgorzatę ze smokiem lub z krzyżem w ręku, którym miała odpędzić szatana. Dla podkreślenia jej pochodzenia ze szlachetnej rodziny przedstawiać się ją zwykło - podobnie jak św. Barbarę i św. Katarzynę, męczennice - z koroną na głowie, chociaż nigdy nie była królową.
To jej głos, razem z głosem św. Katarzyny i św. Michała Archanioła, usłyszała św. Joanna d'Arc.
Pierwszy zapis o kulcie tej świętej na ziemiach polskich pochodzi z XII wieku, ale rozkwit kultu przypada na wiek XV. Św. Małgorzata miała uratować w XV wieku Tucholę, pokazując się na murach w czasie oblężenia przez Krzyżaków. 
Patronka:
 Tucholi (od 2010). Dobrej śmierci, bezpiecznego porodu, kobiet i pielęgniarek. Wzywana w obronie przed chorobami nerek, bezpłodnością i jako ucieczka przed demonami.

           -----------------------------------------------------------------------------------------------

Święta Barbara:


Nie wiemy dokładnie ani kiedy, ani w jakich okolicznościach św. Barbara z Nikomedii poniosła śmierć. Przypuszcza się, że zapewne ok. roku 305, kiedy nasilenie prześladowań za panowania cesarza Maksymiana Galeriusza (305-311) było największe. Nie znamy również miejscowości, w której Święta żyła i oddała życie za Chrystusa. Późniejszy jej żywot jest utkany legendą.Według niej była piękną córką bogatego poganina Dioskura z Heliopolis w Bitynii (Azja Mniejsza). Ojciec wysłał ją na naukę do Nikomedii. Tam zetknęła się z chrześcijaństwem. Prowadziła korespondencję z wielkim filozofem i pisarzem Orygenesem z Aleksandrii. Pod jego wpływem przyjęła chrzest i złożyła ślub czystości. Ojciec dowiedziawszy się o tym, pragnąc wydać ją za mąż i złamać opór dziewczyny, uwięził ją w wieży. Jej zdecydowana postawa wywołała w nim wielki gniew. Przez pewien czas Barbara była głodzona i straszona, żeby wyrzec się wiary. Kiedy to nie poskutkowało, ojciec zaprowadził ją do sędziego i oskarżył. Sędzia rozkazał najpierw Barbarę ubiczować, jednak chłosta wydała się jej jakby muskaniem pawich piór. W nocy miał ją odwiedzić anioł, zaleczyć jej rany i udzielić Komunii św. Potem sędzia kazał Barbarę bić maczugami, przypalać pochodniami, a wreszcie obciąć jej piersi. Chciał ją w takim stanie pognać ulicami miasta, ale wtedy zjawił się anioł i okrył jej ciało białą szatą. Wreszcie sędzia zrozumiał, że torturami niczego nie osiągnie. Wydał więc wyrok, by ściąć Barbarę mieczem. Wykonawcą tego wyroku miał się stać ojciec Barbary, Dioskur. Podobno ledwie odłożył miecz, zginął rażony piorunem. Barbara poniosła męczeńską śmierć w Nikomedii (lub Heliopolis) ok. 305 roku.Być może tak nietypowa śmierć, zadana ręką własnego ojca, rozsławiła cześć św. Barbary na Wschodzie i na Zachodzie. Żywoty jej ukazały się w języku greckim, syryjskim, koptyjskim, ormiańskim, chaldejskim, a w wiekach średnich we wszystkich językach europejskich. W wieku VI cesarz Justynian sprowadził relikwie św. Barbary do Konstantynopola. Stąd zabrali je Wenecjanie w 1202 roku do swojego miasta, by przekazać je z kolei pobliskiemu Torcello, gdzie znajdują się w kościele św. Jana Ewangelisty.Również w Polsce kult św. Barbary był zawsze bardzo żywy. Już w modlitewniku Gertrudy, córki Mieszka II (XI w.), wspominana jest pod datą 4 grudnia. Pierwszy kościół ku jej czci wystawiono w 1262 r. w Bożygniewie koło Środy Śląskiej. Poza Polską św. Barbara jest darzona wielką czcią także w Czechach, Saksonii, Lotaryngii, południowym Tyrolu, a także w Zagłębiu Ruhry. W Nadrenii uważana jest za towarzyszkę św. Mikołaja - warto wiedzieć, że w wielu miejscach to właśnie ona obdarowuje dzieci prezentami.Jako patronkę dobrej śmierci czcili św. Barbarę przede wszystkim ci, którzy na śmierć nagłą i niespodziewaną są najbardziej narażeni: górnicy, hutnicy, marynarze, rybacy, żołnierze, kamieniarze, więźniowie itp. Polecali się jej wszyscy, którzy chcieli sobie uprosić u Pana Boga śmierć szczęśliwą. W Polsce istniało nawet bractwo św. Barbary, patronki dobrej śmierci. Należał do niego św. Stanisław Kostka. Nie zawiódł się. Kiedy znalazł się w śmiertelnej chorobie na łożu boleści, a właściciel wynajętego przez Kostków domu nie chciał jako zaciekły luteranin wpuścić kapłana z Wiatykiem, wtedy zjawiła mu się św. Barbara i przyniosła Komunię świętą. Barbara jest ponadto patronką archidiecezji katowickiej, Edessy, Kairu; architektów, cieśli, dzwonników, kowali, ludwisarzy, murarzy, szczotkarzy, tkaczy, wytwórców sztucznych ogni, żołnierzy (szczególnie artylerzystów i załóg twierdz). 
W ikonografii św. Barbara przedstawiana jest w długiej, pofałdowanej tunice i w płaszczu, z koroną na głowie, niekiedy w czepku. W ręku trzyma kielich i Hostię. Według legendy tuż przed śmiercią anioł przyniósł jej Komunię św. Czasami ukazywana jest z wieżą, w której była więziona (wieża ma zwykle 3 okienka, które miały przypominać Barbarze prawdę o Trójcy Świętej), oraz z mieczem, od którego zginęła. Atrybuty: anioł z gałązką palmową, dwa miecze u jej stóp, gałązka palmowa, kielich, księga, lew u stóp, miecz, monstrancja, pawie lub strusie pióro, wieża.

-----------------------------------------------------------------

To niestety wszystkie kobiety w tym gronie. Poznajmy teraz młodzieńca .:

Święty Wit

Wit pochodził z Sycylii. Urodził się w bogatej rodzinie pogańskiej. Jako dziecko uwierzył w Chrystusa dzięki swojej mamce Krescencji i jej mężowi Modestowi, który był służącym w domu Wita (inni hagiografowie twierdzą, że Modest był jego guwernerem). Kiedy ojciec chłopca dowiedział się, że syn jest chrześcijaninem, z troski o niego usiłował wymóc na Wicie wyparcie się wiary. Kiedy nie udało mu się, usiłował syna zabić. Jednak opiekunowie pomogli mu uciec i ukryli na południu Włoch. Chłopiec miał wtedy kilka lat. Wraz z opiekunami został schwytany i przywieziony do Rzymu. Chłopiec, mimo użycia tortur, nie porzucił Chrystusa i ostatecznie został przekazany cesarzowi Dioklecjanowi. Ten według podań rzucił go na pożarcie lwom, ale Wit uczynił przed zwierzętami znak krzyża, a te położyły się uległe przed nim.Wit został umęczony razem z Modestem i Krescencją w roku 303 podczas prześladowań za panowania Dioklecjana. Według Martyrologium Rzymskiego, cała trójka miała zostać zanurzona w kotle z wrzącym ołowiem, po czym rzucono ich dzikim zwierzętom i rozciągano na katowni. Zachowały się wczesne, choć pośrednie informacje o św. Wicie oraz liczne i stare dowody kultu. Znane są liczne sanktuaria św. Wita w Europie, m.in.: katedra w Pradze (gdzie przechowywane są relikwie ręki Świętego), San Denis, Corbei. Od średniowiecza uważany za patrona Pomeranii, Saksonii, Sycylii, Śląska; aptekarzy, aktorów, artystów, górników, karczmarzy, kotlarzy, tancerzy, warzelników. Przyzywany podczas epilepsji (stąd tzw. choroba św. Wita), chorób oczu, histerii, chorób nerwowych, przez niewidomych, głuchoniemych i ukąszonych przez węży. Wzywany jest jako obrońca wcześnie wstających i protektor przed zaspaniem.Nad Jeziorem Żywieckim jedną z atrakcji turystycznych jest Lasek św. Wita, gdzie kiedyś istniała kaplica poświęcona Świętemu i źródełko, którego wodzie przypisywano właściwości lecznicze.W ikonografii św. Wit przedstawiany jest jako młodzieniec w krótkiej tunice, z kotłem, w którym doznawał mąk. Jego atrybutami są: lew - któremu według opowieści rzucono go na pożarcie, a ten przeżegnany krzyżem legł u stóp Świętego, kogut, orzeł, uwiązany pies.

-----------------------------------------------------------

To może teraz silny, odważny, szlachetny mężczyzna, który dla Pana Jezusa stracił głowę i to dosłownie:

Święty Dionizy



Dionizy urodził się i wychował we Włoszech. Około 250 r. został wysłany przez papieża św. Fabiana, wraz z pięcioma innymi biskupami, do Galii, by tam głosić Ewangelię. Dionizy zamieszkał w miejscu zwanym Lutetia Parisiorum, gdzie dziś znajduje się Paryż, dlatego też nazywany jest pierwszym biskupem tego miasta i apostołem Francji. Misja świątobliwych mężów była tak owocna, iż kapłani pogańscy zaczęli tracić zwolenników. Podszepnęli więc gubernatorowi rzymskiemu, aby uwięził misjonarzy i skazał ich na śmierć. Pomiędzy 250 a 258 r. zostali oni ścięci mieczem na wzgórzu Montmartre (nazwa pochodzi od łac. Mons Martyrium - Wzgórze Męczenników), gdzie obecnie znajduje się monumentalna bazylika Sacre Coeur. Pochowani zostali na placu zwanym Vicus Catulliacus. W tym miejscu zbudowano opactwo św. Dionizego (St. Denis), w którym później chowano wszystkich królów Francji.Legenda mówi, że na miejscu ich śmierci zgromadził się wielki tłum, by obejrzeć to wydarzenie. W chwili, gdy odcięta głowa Dionizego upadła na ziemię, jego martwe już ciało podniosło leżącą na ziemi głowę i trzymając ją przed sobą, przeszło triumfalnie przez oniemiały tłum. Po przebyciu kilku kilometrów Dionizy, otoczony chórem śpiewających aniołów, oddał głowę w ręce pobożnej kobiety, Katulli, a potem martwy upadł na ziemię. Katulla z wielką radością zabrała głowę męczennika i ukryła ją starannie w swym domu. Ta historia została potwierdzona przez wielu świadków.Św. Dionizy jest często wzywany przez osoby cierpiące na bóle głowy i migreny. Jest patronem Francji.W ikonografii atrybutami św. Dionizego są łańcuch i kajdany, mitra, ścięta głowa trzymana w rękach.
Średniowieczne pieśni często sugerują, że relikwie św. Dionizego (np. włosy) włożone do rękojeści miecza nadawać miały broni nadprzyrodzoną moc


---------------------------------------------------

"Sekcja militarna" czyli:

najbardziej znany - Święty Jerzy:


Jerzy pochodził z Liddy (Azja Mniejsza). Zachowały się o nim nikłe dane biograficzne, jednak są bardzo liczne i wczesne dowody kultu Świętego. Jego ojcem miał być Pers - Geroncjusz. Syn miał być uproszony przez rodziców w późnej ich starości długą modlitwą. Jerzy jako ochotnik wstąpił do legionów rzymskich. Doszedł do rangi wyższego oficera (trybuna?). Podczas prześladowań za czasów Dioklecjana jako chrześcijanin odmówił złożenia ofiary bóstwom rzymskim (305?). Rozdał wcześniej całą swą majętność ubogim. Poddano go okrutnym i długim męczarniom - według niektórych tekstów trwały one aż 7 lat. Przybijano go do krzyża, torturowano na katowskim kole. Umęczono go w Diospolis na terenie Palestyny.Okrucieństwo zastosowane wobec św. Jerzego musiało być wyjątkowe, skoro wśród tak ogromnej liczby męczenników, którzy wówczas zginęli za wiarę, jemu nadano tytuł Wielkiego Męczennika. Jego kult na Wschodzie był tak popularny, że zajmował pierwsze miejsce po Najświętszej Pannie Maryi i św. Michale. W samym Egipcie i na Cyprze wzniesiono ku jego czci 60 kościołów, a nie było ani jednej świątyni bez jego wizerunku. W Jerozolimie już w wieku IV istniał kościół, a od wieku VI również klasztor ku jego czci. Podobny kościół i klasztor powstały w wieku VI w Jerychu. W Etiopii (Abisynii) do dzisiaj jego kult jest bardzo żywy. Na Kaukazie cała prowincja otrzymała jego nazwę (Georgia - Gruzja). Do kultu i legendy o Świętym przyczyniły się wyprawy krzyżowe, z których jedna stacjonowała pod Liddą. Za swego patrona uznają go: Anglia, Holandia, Niemcy, Szwecja i Litwa; archidiecezja białostocka i wileńska oraz diecezja pińska; miasta - między innymi Ferrara i Neapol. Pod wezwaniem św. Jerzego powstało wiele bractw rycerskich oraz zgromadzeń zakonnych. Stał się patronem rycerzy, żołnierzy, ludzi mających związek z bronią i walką - rusznikarzy, zbrojmistrzów, puszkarzy, kawalerzystów, wojsk pancernych, a także rolników, skautów i harcerzy. Jest orędownikiem podczas epidemii, zwłaszcza trądu, oraz w chorobach skóry.
Smok na obrazach (symbolizujący szatana) pochodzi z podań o św. Jerzym, prawdopodobnie średniowiecznych. Historię opisał m.in. Jakub de Voragine OP około roku 1260 w "Złotej legendzie". Na źródle, którego woda zaopatrywała miasto Silene (prawdopodobnie późniejsza Cyrena w Libii), smok zrobił swoje gniazdo. Na czas nabierania wody mieszkańcy musieli wypędzać smoka. Aby potwór ruszył się, musiał dostać każdego dnia owcę. Kiedy owiec zabrakło, mieszkańcy musieli oddawać codziennie jedną z dziewcząt. Ofiara była wybierana przez losowanie. Pewnego razu losowanie wskazało księżniczkę. Monarcha żebrał o jej życie, jednak bez skutku. Miała już zostać ofiarowana smokowi, gdy na jego drodze pojawił się święty Jerzy. Stanął twarzą w twarz ze smokiem, przeżegnał się znakiem krzyża, pokonał smoka i uratował księżniczkę. Wdzięczne miasto porzuciło pogaństwo i przeszło na chrześcijaństwo.Broń, którą św. Jerzy pokonał smoka, nazwano Ascalon. Na miejscu, gdzie padł smok, król zbudował kościół pod wezwaniem NMP i św. Jerzego.

-------------------------------------------

Święty Achacy:



Prawdopodobnie był prostym żołnierzem, choć wedle innych przekazów centurionem lub setnikiem. Oskarżony został o wyznawanie wiary chrześcijańskiej i aresztowany w trackim Perinthus. Poddany torturom nie wyrzekł się wiary, następnie przewieziony został do Konstantynopola, gdzie po kolejnych mękach, odcięto mu głowę.
Jest patronem chorych na trąd i epilepsje.Patron prześladowanych i walczących o sprawiedliwość. Opiekun w śmiertelnej trwodze i sytuacjach bez wyjścia.  Atrybuty- korona cierniowa lub krzyż.

W Internecie znaleźliśmy taki oto wierszyk:


Akacjusz św. Męczennik, wspomożyciel

Woj Akacjusz urodził się w Kapadocji
Żołnierz nie zląkł się kostuchy opcji 
Mężnie bił legionista wrogów Rzymu
Jego męstwo było pozbawione dymu

Toporem i mieczem wyrąbywał drogę 
U przeciwnika budził nieludzką trwogę
Śmiało stał w bojowej gwardii szeregu 
Jezus zaprowadził go do triumfu brzegu 

Zrzucił Akacjusz przerażenie bojaźni
Nie wyzbył się ufności w swojej jaźni 
Mężnie wspiął się na szafot Akacjusz
I pogodnie podarował żywot pod nóż
-----------------------------------------------------------------------

Święty Eustachy:

Św. EUSTACHY – PLACYD, żył na przełomie I i II wieku, był znamienitym wodzem wojsk cesarzy Wespazjana i Hadriana. Przed nawróceniem na chrześcijaństwo miał nazywać się Placidus (Placyd) Podobnie do Hioba, Eustachy lamentował, ale nie stracił wiary. Wkrótce po tym odzyskał swoją rodzinę i wcześniejszą pozycję. Ponieważ odmówił złożenia pogańskiej ofiary, został razem z żoną i synami skazany, przez cesarza Hadriana, na śmierć. 
Podczas jednego z licznych polowań zetknął się z jeleniem, który między porożem miał krzyż, symbol Syna Bożego. Piękny zwierz przemówił do myśliwego, wskazując mu chrześcijaństwo jako drogę, którą powinien podążyć. W ślad za tym niezwykłym przesłaniem Placyd wraz z żoną i dwoma synami przyjął chrzest, na którym otrzymał imię Eustachy. Wybór ten okazał się dla rodziny Placida brzemienny w skutki. Cesarz Hadrian, zagorzały przeciwnik chrześcijaństwa, skazał ich na śmierć, gdy nie chcieli się wyprzeć nowej wiary. Egzekutorami były lwy, które miały ich pożreć. Zwierzęta jednak nawet nie zbliżyły się do rodziny przyszłego świętego. Nie uchroniło to jednak ich przed śmiercią. Zostali bowiem wrzuceni do rozżarzonego, spiżowego wołu, gdzie zginęli, lecz ich ciała pozostały nienaruszone.
Kult św. Eustachego jako opiekuna myśliwych i leśników rozpowszechnił się bardzo szybko. W XIII wieku znalazł się on wśród 14 świętych opiekunów, którzy mieli swoją troską objąć wszystkie dziedziny życia. Uniwersalizm tego patrona (kult jego uznawany jest zarówno przez katolików jak i prawosławnych) sprawił, że leśnicy Podlasia, terenów tak zróżnicowanych kulturowo i religijni,e poprosili św. Eustachego, aby zechciał przyjąć pod swoją opieką tych, którzy korzeniami, życiem zawodowym, czy wreszcie emocjami, związani są z lasami.Zdarzało się, że patronów wprowadzano niejako z urzędu. Tak było w Polsce w XVII wieku, kiedy to wraz z dynastią Sasów przywędrował kult św. Huberta. Dzięki inicjatywie rodziny królewskiej, nowy na naszych ziemiach patron myśliwych dosyć szybko wyparł św. Eustachego.
Jest patronem strażaków (obok św. Floriana), myśliwych i leśników (obok św. Huberta)[1], traperów, osób torturowanych i Madrytu. Wzywany jest do obrony przed ogniem i jako orędownik w rozwiązywaniu trudnych sytuacji.
Patronuje również: kramarzom (straganiarzom), kupcom, płatnerzom i rusznikarzom. Wzywany jest również w przypadku choroby koni i w żałobie w rodzinie
Atrybutami świętego są: byk, krzyż, róg, jeleń.
--------------------------------------------------------------

Wśród Świętych Wspomożycieli są osoby bardzo uczone. Jedną z nich już poznaliśmy- Katarzynę. Teraz czas na Pantaleona. 

Święty Pantaleon:


Pantaleon pochodził ze znakomitej rodziny osiadłej w Nikomedii. Matka jego Eubula, zacna białogłowa i gorliwa chrześcijanka, uczyła jedynaka czcić i miłować Stwórcę, jako też wszczepiła w młode jego serce bojaźń Bożą. Po jej rychłej śmierci zajął się dalszym wychowaniem Pantaleona jego ojciec, trwający jeszcze w pogaństwie, nie szczędząc zachodów ani kosztów, aby go wykształcić w naukach.Wkrótce wyrósł Pantaleon na przystojnego młodzieńca, celującego pomiędzy wszystkimi rówieśnikami bystrością rozumu, dowcipem i czystością obyczajów. Zaszczepione w nim przez matkę ziarno wiary przyjęło się w jego sercu i skutkiem łaski Bożej bujny plon wydało. W myśl życzeń ojca poświęcił się młodzian nauce lekarskiej, przy czym wkrótce prześcignął kolegów i został ulubieńcem swego nauczyciela, który zwrócił nań uwagę cesarza Maksymiana. Droga, którą Pantaleon chodził do szkoły, wiodła obok ubożuchnego domku, w którym pewien kapłan chrześcijański, Hermolaus, z kilku towarzyszami ukrywał się przed prześladowaniem. Ten, upodobawszy sobie szlachetną postać, stateczność i uprzejmość młodzieńca, uczuł doń przywiązanie i ośmielił się pewnego dnia zaprosić go do swego domu. Pantaleon przychylił się do życzenia starca, a w pogawędce powiedział mu, że jest sierotą bez matki, która była chrześcijanką. "A ty czym jesteś?" - zapytał żywo duchowny. "Ja - odrzekł Pantaleon - wielbię pamięć matki, chowam głęboko w sercu jej przestrogi i nauki, ale muszę wyznawać wiarę ojca i kraju, do którego należę, gdyż mam zostać przybocznym lekarzem cesarza i piastować na jego dworze wysokie dostojeństwa". Na to Hermolaus wspomniał o lekarzu, przewyższającym wszystkich mądrością i potęgą, który samym tylko słowem przywraca wzrok niewidomym, słuch głuchym, a chromym chód; który wiedzie duszę do Nieba, pociesza nieszczęśliwych w smutku i utrapieniu i silniejszy jest od wszystkich bogów, jakich utworzył przesąd i omamienie.Słowa te trafiły do przekonania młodzieńca, ocuciły w nim słodkie wspomnienia matki i jej nauk, i sprawiły, że odtąd począł zajmować się więcej niebieskim lekarzem dusz, chociaż jeszcze miał pewne wątpliwości i wzdrygał się uwierzyć w Chrystusa, póki na sobie sam nie doświadczył Jego siły.Mianowicie gdy pewnego dnia pogrążony w myślach przechadzał się po ścieżce polnej, ujrzał dziecię nieżywe, które umarło od ukąszenia żmii obok pełznącej. Zdjęty przestrachem cofnął się, ale wkrótce przystanął i pomyślał sobie: "Jeśli prawdą jest, co mówił do mnie Hermolaus, to się to wkrótce pokaże" - i zwróciwszy wzrok do Nieba, taką odmówił modlitwę: Boże chrześcijan, jeśli rzeczywiście jesteś Panem życia i śmierci, zabij żmiję, a przywróć życie dziecięciu!" I stał się cud, że Bóg wysłuchał prośby jego. Z radością pobiegł do sędziwego kapłana i oświadczył gotowość przyjęcia chrześcijaństwa. Przepędziwszy następnie tydzień na poście i modlitwie, przyjął z jego ręki chrzest święty.
Najgorliwszym jego staraniem było nawrócić ojca do wiary Chrystusowej, co mu się też z czasem udało. Pewnego razu przybył do Pantaleona chory na oczy, który wskutek niezręcznego postępowania lekarzy stracił był wzrok, zmarnował na kurację cały majątek, a teraz jego prosił, aby się nim zajął. Pantaleon przyrzekł mu swą pomoc, mimo że ojciec zwrócił mu uwagę, że najsłynniejsi lekarze nic nie dokazali. Święty kazał zaufać choremu w moc prawdziwego Boga i wymawiając kilkakrotnie Imię Jezus dotknął oczu chorego. Biedny niewidomy natychmiast przejrzał i oświadczył, że uwierzy w potężnego Jezusa. Teraz nawet ojciec Pantaleona, wzruszony niespodzianym cudem, sławić począł Zbawiciela wespół z uzdrowionym i obaj przyjęli chrzest święty.

Działanie Pantaleona jako lekarza było bardzo zbawienne, gdyż nie przestawał na samym uzdrowieniu ciała, ale dbał również o duszę chorych, toteż sława jego wkrótce szeroko się po świecie rozeszła, a mieszkanie jego było zawsze pełne ludzi żądających porady lekarskiej. Wziętość jego obudziła jednak w końcu niechęć i nienawiść jego pogańskich kolegów, którzy szpiegowali go na każdym kroku, a widząc przychylność i współczucie, jakie okazywał chrześcijanom, oskarżyli go przed cesarzem, że jest tajnym wyznawcą wiary Chrystusowej. Maksymiana wielce to gorszyło, iż ten, którego tak wysoko ceni, jest stronnikiem nowej wiary; pociągnął go przeto do odpowiedzialności, nalegając nań, aby uczcił bogów ofiarą i tym sposobem zadał kłam swym oskarżycielom, na co Pantaleon w ten sposób odpowiedział: "Więcej mówią czyny od czczych słów, a prawda nad wszystkim góruje. Aby ci dowieść wielkości mego Boga, proszę cię cesarzu, abyś tu kazał przynieść chorego, złożonego ciężką niemocą. Zwołaj swych kapłanów i lekarzy, niech go leczą i zanoszą modły do bogów, a ja modlić się będą do swego Boga. Ten Bóg, który chorego uzdrowi, niechże odtąd będzie jedynym przedmiotem czci i uwielbienia, innych zaś odrzucić i zaniechać należy".

Maksymian przystał na jego radę. Przyniesiono człowieka, który zdaniem lekarzy cierpiał na nieuleczalną chorobę. Bałwochwalczy lekarze wśród mnogich ofiar modlili się do swych bożków nadaremnie, Pantaleon natomiast błagał Pana Jezusa, aby choremu przywrócił zdrowie i w Imię Ukrzyżowanego kazał mu powstać z łoża. W oka mgnieniu odzyskał chóry siły i pobiegł do domu. Ale wiarołomny cesarz nie dotrzymał słowa, przeciwnie użył najrozmaitszych męczarni, aby Pantaleona zmusić do wyparcia się wiary. Młody bohater zniósł wszelkie katusze z podziwienia godną stałością, aż wreszcie Maksymian kazał go przywiązać do pnia oliwnego i ściąć roku Pańskiego 305. Zwłoki jego przewieziono do Konstantynopola, a później umieszczono je w kościele świętego Dionizego pod Paryżem. Głowę jego w kosztownej oprawie po dziś dzień oglądać można w Lyonie. Na obrazach przedstawiają tego Świętego w chwili, gdy uzdrawia śmiertelnie chorego.
Nauka moralna
"Czyny więcej znaczą niż słowa". Gdy słowa te usłyszał święty Pantaleon z ust Hermolausa, uwierzył, że taki lekarz istnieć może; kiedy jednak sam martwe dziecię przywrócił do życia, przekonał się, że lekarz, o którym mu Hermolaus wspomniał, istnieje rzeczywiście i jest Panem życia i śmierci. To samo mawiał przecież Pan Jezus do niewiernych żydów: "Chociaż byście Mnie wierzyć nie chcieli, wierzcież uczynkom" (Jan 10,38). Zasadą tą przejął się Kościół katolicki, ale tylko on jeden, gdyż on jeden tylko może poprzeć prawdę nauki Boskiej niezliczonymi cudami. Cuda jednają wiarę prawdziwej religii, są przeto potrzebne.
1) Tworząc człowieka, nadał mu Bóg przeznaczenie, a obdarzywszy go wolną wolą, wskazał mu drogę, co czynić należy, aby osiągnąć cel przeznaczony. Przepisy te i nauki zawarte są w przykazaniach Bożych. Wolę Bożą głosili i objawiali od dawien dawna patriarchowie, prorocy, po nich Jezus Chrystus i ustanowiony przezeń Kościół; wiarę tę stwierdzały liczne cuda, w których i prosty wieśniak i wysoko wykształcony filozof musi uznać dzieła Boga żywego i świadectwa okazujące prawdziwość nauki Jego.
2) Nie ma naturalniejszego jak to, że Bóg, bądź to gdy błagamy Go o pomoc w biedzie i utrapieniu, bądź, gdy przeciw Niemu wykraczamy i gniew Jego wywołujemy, swą dobroć i sprawiedliwość w cudach okazuje. Gdybyśmy mieli sprawę z Bogiem urojonym, wytworem naszej wyobraźni, nie mogłoby być mowy o cudach, o jakich pisze Pismo święte, a dzieje Kościoła katolickiego przez blisko 2000 lat są wymownym i dla każdego jasnym świadectwem i dowodem, że założona przez Jezusa Chrystusa religia jest jedynie Boską, świętą i prawdziwą.
Pantaleon jest patronem lekarzy, pielęgniarek, ludzi samotnych. Jego atrybutem są gwoździe.
W ikonografii Święty przedstawiany jest jako młody mężczyzna bez zarostu, z krótkimi, ciemnymi włosami. W prawej dłoni trzyma pędzelek do namaszczania chorych, w lewej niedużą szkatułkę z medykamentami. Zwykle zielone szaty spodnie przykrywa jasnoczerwony płaszcz
Relikwie św. Pantaleona znajdują się w Madrycie i Lyonie
W liturgiczne wspomnienie św. Pantaleona setki osób do późnych godzin nocnych odwiedza klasztor Wcielenia w Madrycie, aby zobaczyć nadzwyczajny fenomen, tzw. cud krwi. Skrzepnięta krew męczennika, przechowywana w specjalnej ampułce, „ożywia się” w ten dzień, przechodząc w stan płynny.

--------------------------------------------------------

Poznaliśmy patrona lekarzy i pielęgniarek, a teraz skoro choroby to i ból. Na to nasi przodkowie uznali, że wyjątkowej pomocy mogą oczekiwać od następnego świętego, którym jest

Święty Erazm:



Święty Erazm, inaczej Elm (zniekształcenie poprzez włoskie Ermo), a także Ramus, Eramus, Ermo, Telmo - zmarły pod koniec II lub na początku III w. (możliwe, że ok. ok. 303 r.) w Formii - biskup wczesnych chrześcijan, męczennik, święty Kościoła katolickiego i prawosławnego. Święto 2 czerwca, w cerkwi prawosławnej 2 maja czyli 17 według kalendarza gregoriańskiego.
Praktycznie nie są znane żadne fakty z życia świętego. Możliwe, że był biskupem w Formii (miasto pomiędzy Rzymem a Neapolem) i zginął podczas prześladowań chrześcijan za panowania cesarza Dioklecjana na przełomie III i IV w. Najwcześniejsze informacje pochodzą z legendarnej Passioświętego z VI w. powołującej się na fikcyjne akta męczeństwa (acta martyrum. Miał pochodzić z Antiochii i być jej biskupem. W czasie prześladowań schronił się w górach Libanu. Schwytany i poddany torturom zniósł je w cudowny sposób i został uwolniony przez św. Michała Archanioła. Archanioł przeprowadził go do Kampanii gdzie został biskupem Formii. Podczas podróży statkiem i w Formii biskup dokonał wielu cudów. M.in. miał na statku głosić kazanie, podczas którego w pokład uderzył piorun. Święty nie zwrócił na to uwagi i kontynuował kazanie. Z tego powodu ogniami świętego Elma marynarze nazywali zjawisko niepełnych wyładowań elektrycznych na masztach okrętów podczas burzy. Jeszcze później powstała legenda o męczeńskiej śmierci poniesionej w wyniku wyprucia wnętrzności za pomocą korby (kołowrotu).
W krajach śródziemnomorskich św. Erazm jest patronem żeglarzy i marynarzy. Patronuje też tokarzom oraz miastom Formii i Gaecie. Chroni przed burzami i piorunami. Ze względu na śmierć poniesioną wskutek wyprucia wnętrzności opiekuje się cierpiącymi na dolegliwości jelitowe, kolki, bóle brzucha. Chroni też przed zarazą. Pod koniec XIII w. pojawił się, początkowo w południowych Niemczech, kult czternastu wspomożycieli czyli świętych, którym przypisywano szczególny patronat i skuteczność w niesieniu pomocy. Do tego grona zaliczono św. Erazma, którego wstawiennictwo było bardzo skuteczne w przypadku wszelkich bólów.
W Polsce święty nigdy nie zdobył znacznej popularności. 

------------------------------------------------------------------------

Z relikwii następnego świętego wypływał cudowny olej o właściwościach leczniczych. Niestety zostały zniszczone, zostało tylko ramię, wydające cudowny zapach. Oto

Święty Błażej z Sebasty


Błażej pochodził z Cezarei Kapadockiej, ojczyzny św. Bazylego Wielkiego, św. Grzegorza z Nazjanzu, św. Grzegorza z Nyssy, św. Piotra z Sebasty, św. Cezarego i wielu innych. Był to niegdyś jeden z najbujniejszych ośrodków życia chrześcijańskiego. Błażej studiował filozofię, został jednak lekarzem. Po pewnym czasie porzucił swój zawód i podjął życie na pustyni. Stamtąd wezwano go na stolicę biskupią w położonej nieopodal Sebaście (wcześniej w Armenii, dziś Sivas w Turcji). Podczas prześladowań za cesarza Licyniusza uciekł do jednej z pieczar górskich, skąd nadal rządził swoją diecezją. Ktoś jednak doniósł o miejscu jego pobytu. Został aresztowany i uwięziony. W lochu więziennym umacniał swój lud w wierności Chrystusowi. Tam właśnie miał cudownie uleczyć syna pewnej kobiety, któremu gardło przebiła ość, uniemożliwiając oddychanie. Chłopcu groziło uduszenie. Dla upamiętnienia tego wydarzenia Kościół do dziś w dniu św. Błażeja błogosławi gardła. W niektórych stronach Polski na dzień św. Błażeja robiono małe świece, zwane "błażejkami", które niesiono do poświęcenia i dotykano nimi gardła. W innych stronach poświęcano jabłka i dawano je do spożycia cierpiącym na ból gardła.Wkrótce jednak pogańscy żołnierze znaleźli go i chcieli go pojmać, ale lwy i tygrysy zagrodziły drogę do jaskini, nie pozwalając wejść. Przestraszeni żołnierze donieśli o tym namiestnikowi Agrykoli, a ten kazał za wszelką cenę pojmać biskupa Sebasty.W nocy św. Błażej miał widzenie, po którym sam wydał się w ręce prześladowców. Namiestnik próbował początkowo nakłonić Świętego do oddania pokłonu bożkom, gdy ten jednak okazał się niezłomnym, wydał go na okrutne tortury. Biczowano go, szarpano mu ciało żelaznymi grzebieniami, a na koniec wrzucono do więzienia. Siedem pobożnych niewiast starło krew biskupa z podłogi, ściągając na siebie gniew Agrykoli, który nie mogąc skłonić ich do odstępstwa od wiary, rozkazał je ściąć.
.Nadaremne okazały się wobec niezłomnego biskupa namowy i groźby, zastosowano wobec niego najokrutniejsze tortury, by zmusić go do odstępstwa od wiary, a za jego przykładem skłonić do apostazji innych. Namiestnik był przekonany, że tortury i więzienie złamały św. Błażeja na tyle, że porzuci wiarę i odda pokłon bożkom. Widząc że nie uda mu się złamać biskupa kazał go poddać ponownym torturom, a potem wrzucić do jeziora. Ponad sześćdziesięciu żołnierzy  zaprowadziło biskupa na brzeg jeziora, ale Święty wyrwał się im i uciekł, chodząc po powierzchni wody, daleko od brzegu. Żołnierze chcąc go złapać, rzucili się do wody i wszyscy potonęli. Biskup sam wrócił do namiestnika i dobrowolnie wydał się w jego ręce. Ten wściekły ze wstydu rozkazał go ściąć publicznie, dnia 3 lutego około 316 roku. Jest patronem m.in. kamieniarzy i gręplarzy, mówców, śpiewaków oraz wszystkich innych osób, które muszą dbać o swoje gardło i struny głosowe; jest także patronem chorwackiego miasta Dubrownik. 
Został pochowany w katedrze w Sebaście. Relikwie św. Błażeja przywieziono do Europy w czasach wypraw krzyżowych. Część znajdowała się w Maratea pod Neapolem, wypływał z nich cudowny olej, mający właściwości lecznicze. Zostały zniszczone przez ikonoklastów (obrazoburców) za Leona III Izauryjczyka. Ramię znajduje się w Tarencie, wydając cudowny zapach.
św. Błażej przedstawiany jest jako biskup, który błogosławi. Atrybutami jego są: jeleń, pastorał, ptaki z pożywieniem w dziobie, dwie skrzyżowane świece, zgrzebło - narzędzie tortur.

---------------------------------------------------------

Teraz pora na dwóch świętych, którzy urodzili się bogaci i swe bogactwo rozdali biednym.

Święty Cyriak


 Z rozkazu Maksymiana przy budowie gmachu łaźni Dioklecjana pracować musieli jako prości robotnicy wszyscy chrześcijanie żyjący podówczas w Rzymie. Bez różnicy płci, wieku i stanu, bez pożywienia i jakiejkolwiek płacy zniewoleni byli wykonywać najcięższe prace. Wielu z nich, nie mogąc podołać trudom, przypłaciło te wysiłki życiem; wielu innych żyło w nędzy i poniewierce, padając pod razami okrutnych dozorców.Nad smutnym położeniem chrześcijan ubolewał mocno pewien młody Rzymianin, potomek bogatego i znakomitego rodu, a przy tym tajny wyznawca nauki Chrystusa. Przysyłał on biednym robotnikom od czasu do czasu żywność, posługując się w tej sprawie diakonem Cyriakiem i dwoma gorliwymi chrześcijanami imieniem Largus i Smaragd, którzy z niebezpieczeństwem życia wręczali tajemnie nieszczęśliwym jego przesyłki. Schwytani wreszcie przez chytrych dozorców na gorącym uczynku, skazani zostali na tę samą ciężką pracę. Nie mogąc odtąd przynosić ulgi swej nieszczęśliwej braci, starali się w inny sposób złagodzić ich twardy los. Pomagali słabym i strudzonym w noszeniu ciężarów, pocieszali i umieli ich natchnąć taką cierpliwością, że biedacy upadając pod brzemieniem pracy śpiewali hymny na cześć Boga. Pewien czcigodny starzec, któremu było na imię Saturnin, dźwigając pewnego dnia ogromny ciężar, padł bezwładny na ziemię; natychmiast pobiegł Cyriak z towarzyszami do dozorcy, wstawili się za biedakiem, oświadczyli, że go wyręczą i wzięli na barki ciężar dwakroć większy. Ten zbudowany ich godnym naśladowania poświęceniem, doniósł o tym Maksymianowi.Opowiadanie dozorcy nie tylko nie wzruszyło srogiego tyrana, ale go tak rozgniewało, że kazał miłosiernych młodzieńców wtrącić do więzienia. W ciemnym tym lochu odwiedziło ich kilku niewidomych, prosząc świątobliwych więźniów, aby swymi modłami wyjednali im u Boga przywrócenie wzroku. Cyriak wymówił nad nimi kilka razy imię Jezus, uczynił znak Krzyża św. i w tejże chwili niewidomi odzyskali wzrok. Cud ten wkrótce doszedł do powszechnej wiadomości, po ulicach rozbrzmiewały pienia na cześć Chrystusa, aż wreszcie dowiedział się o nim Dioklecjan, którego córka była opętana przez złego ducha. Chcąc jej dopomóc, przywołał Cyriaka i kazał mu ją wyleczyć. Ten, licząc na pomoc Bożą, zapytał panienkę: "Czyi wierzysz w Jezusa, Syna Boga Wszechmocnego?" "Wierzę - odpowiedziała zapytana - i pragnę chrztu świętego" Wtedy przyzwał Święty pomocy Chrystusa, zaklął szatana i kazał mu opuścić ciało. Rozradowana i wdzięczna Bogu księżniczka natychmiast poprosiła o naukę wiary świętej, a oświeciwszy się w niej dostatecznie, przyjęła chrzest święty. Cesarz zdumiał się, widząc cud tak widoczny, ale zestarzawszy się w bałwochwalstwie, nie chciał uznać przewagi prawdziwej wiary, i poprzestał na wypuszczeniu trzech wyznawców z więzienia, wyznaczając im zarazem mieszkania w mieście.Przez czas niejaki pozostawiono ich w spokoju i pozwolono im oddawać się miłosierdziu, ale wkrótce podjęto z nimi walkę na nowo. Dioklecjan wyjechał był na niejaki czas, oddawszy rządy Maksymianowi, który natychmiast kazał namiestnikowi wytoczyć proces przeciw trzem przyjaciołom. Zawezwawszy ich przed swój trybunał, starał się groźbą i prośbą przywieść ich do odstępstwa, na co wszyscy trzej zgodnie odpowiedzieli: "Słuchamy i wielbimy tylko Jezusa Chrystusa, Mistrza i Pana naszego". Rozjątrzony tą odpowiedzią rzekł namiestnik do Cyriaka: "Poczekajno, smoku, niezadługo wrócę ci młode lata!" po czym wrzącą smołą polecił mu zlać głowę. Męczennik zniósł z wzorową cierpliwością tę straszliwą katuszę, mówiąc: "Chwała Ci, o Boże przedwieczny, że sługę swego poczytujesz być godnym dostąpienia Królestwa niebieskiego". Potem zwrócił się namiestnik do towarzyszów Cyriaka, pytając, co wolą, czy ponieść śmierć, czy też oddać cześć bogom rzymskim. Bez namysłu odpowiedzieli, że każdej chwili gotowi oddać życie w ofierze Chrystusowi Panu. Po takiej odprawie zwrócił się starosta znowu do Cyriaka: "Starcze! czemuż to chcesz umierać?" "Gdyż mi tęskno za Bogiem!" - brzmiała odpowiedź. "Bądźże rozsądny i złóż bogom ofiarę". - namawiał okrutnik. "Niechże ofiarę czynią ci - odrzekł Cyriak - co nie wierzą w Chrystusa".
Słowa te i męstwo Cyriaka rozjątrzyły namiestnika do reszty, kazał go przeto wziąć na tortury, smagać i tłuc pałkami. Wśród tych katuszy spoglądał święty Męczennik w Niebo i wołał: "Panie Jezu Chryste, ulituj się nade mną i okaż mi swą łaskę i miłosierdzie". Widząc, że nic nie dokaże, doniósł o tym namiestnik cesarzowi, który wszystkich trzech Wyznawców wraz z 21 innymi chrześcijanami kazał ściąć. Wyrok ów wykonano za murami Rzymu w roku 303. W kościele opackim w Altorf (w Alzacji) przechowują jedno ramię świętego Cyriaka, podarowane klasztorowi przez papieża Leona IX.
Patron przede wszystkim ludzi pokrzywdzonych i tych ciężko pracujących.Wzywany w czasie ciężkich pokus.

-----------------------------------------------------

Święty Idzi



Święty Idzi albo Egidius pochodzi z królewskiego rodu Grecji. Urodził się w Atenach prawdopodobnie w roku 640 a zmarł w 721. Jego rodzice to Teodor i Pelagia. Jako bogaci dali synowi wszechstronne wykształcenie, ale szczególnie nauczyli go kochać Pana Boga i wszystko poświęcić dla Królestwa Niebieskiego. Takie wychowanie nie kazało długo czekać na swoje owoce. Idzi zajaśniał w swojej Ojczyźnie jako młodzieniec biegły w różnych naukach, ale szczególnie zasłynął cnotami: czystością obyczajów, pokorą i miłosierdziem dla biednych. Po wczesnej śmierci rodziców całą swoją majętność rozdaje ubogim. Pewnego razu, gdy okrył ciężko chorego kalek,tenże szybko wyzdrowiał i tym według opinii ludzi Pan Bóg potwierdził świętość życia Idziego i dał znać jak Mu siępodobał ten czyn chrześcijańskiego miłosierdzia.
"Kto ubogich wspiera ten zapłatę od Boga odbiera".
Wieść o młodym świętym rozeszła się szybko. Schodzi się do niego mnóstwo ludzi, prosząc go o lekarstwo duszy i ciała. Chcąc uniknąć chwały ludzkiej, opuszcza swoją Ojczyznę Grecję, by pracować w samotności ku chwale Bożej z dala od stron rodzinnych i zgiełku świata. Poprzez morze dostaje się na południe Francji. Tutaj nad brzegami rzeki Rodonu napotyka pobożnego młodzieńca Werdema i obaj udali się na pustkowie, by z dala od ludzi, mogli całkowicie oddać się rozmyślaniu o rzeczach Boskich i w coraz większej miłości się ćwiczyć. Lecz nie długo cieszyli się tym błogim spokojem. Świątobliwość ich życia i cuda przez Boga za ich modlitwą zdziałane, zaczęły sprowadzać ciekawych i rozsławiać imię pustelników. Wtedy to Idzi pomyślał, że łatwiej będzie samemu ukryć się i uniknąć sławy ludzkiej. Wyszukuje sobie w głębi puszczy jaskinię, spędzając czas na modlitwie i pracy. Podanie głosi, że Pan Bóg dostarczył mu łani jako towarzyszki samotnego bytowania i karmicielki, bo karmiła go swoim mlekiem. To właśnie łania miała go "zdradzić" przed światem. Widocznie takie było zrządzenie Boże.Pewnego razu król Wizygotów Flawius zapędził się na polowaniu w puszczy, a jeden z myśliwych królewskich zobaczywszy łanię, gonił ją psami aż do jaskini Idziego. Tam łania się schroniła, a kiedy psy żadną miarą nie chciały wejść do wnętrza groty, jeden z myśliwych napiął łuk i zamiast ugodzić strzałą łanię, zranił człowieka, którym był nasz święty. Wówczas do jaskini zbliżył się sam król, a dopatrzywszy się w pustelniku męża Bożego ofiarował mu znaczne skarby. Pustelnik jednak skarbów nie przyjął, godząc się jedynie na to, aby na tym miejscu stanął jedynie klasztor pustelniczy. Odtąd król odwiedzał Idziego sięgając rady w różnych potrzebach i polecając się jego modlitwie. W krótkim czasie zaczęli przybywać tutaj młodzieńcy pragnący poświęcić się życiu duchowemu pod przewodnictwem Idziego. W ten oto sposób powstał klasztor mnichów, a Nasz Patron został jego opatem, święty Idzi pełen pokory i unikający świata, przyjął jednak to posłannictwo widząc w tym wyraźną wolę Pana Boga. Na nim to spełniły się słowa Ewangelii, że nie zapala się świecy i nie chowa, ale na świecznik, aby wszystkim świeciło. Idzi nie tylko świecił, ale zapalał święty przewodnik serca garnącej się do niego młodzieży. Klasztor ten stał się ogniskiem gorącej miłości Pana Boga. Iluż to rozbitków znalazło tu schronienie, a surowa pokutą odzyskało utracona niewinność. Zakonnicy wolni od wszelkich spraw świeckich, przywiązani jedynie do służby Bożej, za pośrednictwem modlitwy, postów, sprawiedliwości, pobożności, łagodności, czystości i wszelkich cnót zadość uczynili Boskiej i niejedną plagę odwrócili wypraszając u Bożej dobroci potrzebne łaski. Pobożne podanie niesie, że św. Idzi wracając do klasztoru od króla Karola zwanego Młotem, który to o rady prosił w mieście Nimes wskrzesił umarłego syna, czym jak pisze ks. Skarga wielu liberałów przyprowadził do wiarświętej i do pokuty za grzechy - pobożnych zaś utwierdził we wierze.Niedługo po tym udał się do Rzymu do grobów św. Apostołów, złożyć hołd Ojcu św. jako następcy św. Piotra i namiestnikowi Pana Jezusa a zarazem aby wyjednać u Stolicy Apostolskiej przywileje dla swojego klasztoru. Powróciwszy z Rzymu oznajmił braciom zakonnym dzień swojej śmierci i wśród ich modlitwy dokonał świętobliwego życia.
Wzywany jest w razie bezpłodności i przeciw chorobom psychicznym. Jest patronem karmiących matek, rybaków, myśliwych, pasterzy, handlarzy końmi, rozbitków, epileptyków, chorych, rannych, grzeszników, łuczników, żebraków, zbłąkanych, dobrej spowiedzi.
W ikonografii przedstawia się świętego w habicie zakonnym, często w jaskini lub na jej tle, z łanią i z ręką przebitą strzałą, czasem też z książką i laską pasterską w dłoni.

--------------------------------------------

Na koniec ten, którego kult jest silny do dziś, a on sam słynął z wyjątkowej tężyzny . Oto

Święty Krzysztof



Jest świętym znanym głównie z legend, choć badania historyczne dowodzą, że pochodził z Azji Mniejszej i poniósł męczeńską śmierć za panowania Trajana Decjusza, ok. 250 roku.Miał się urodzić w Kanaanie (być może w Licji - dziś Turcja) pod koniec II wieku w rodzinie pogańskiej. Legenda mówi, że rodzice dali mu na imię Reprobus, co miało znaczyć Odrażający. Był bardzo brzydki: olbrzymi wzrost, potężne ciało i niekształtna głowa przypominająca głowę psa. Odznaczał się także ponadludzką siłą. Może dlatego postanowił zaciągnąć się na służbę u najpotężniejszego władcy. Najpierw zaciągnął się w władcy swojej krainy. Przekonał się jednak, że król bardzo boi się szatana, przyjął więc służbę u niego. Potem okazało się, że szatan boi się Chrystusa. To sprawiło, że zainteresował się Chrystusem, poznał Jego naukę i przyjął chrzest. Za pokutę postanowił osiedlić się na Jordanem i przenosić ludzi przez rzekę na swych potężnych ramionach.Pewnej nocy usłyszał, że dziecko prosi o przeniesienie na drugi brzeg. Wziął je na ramiona i zaczął nieść. Dziecko stawało się coraz cięższe, tak że w pewnym momencie Reprobusowi groziło utonięcie. Dotarł jednak do drugiego brzegu i spytał "Kim jesteś?". Usłyszał: "Jam jest Jezus, twój Zbawiciel. Dźwigając mnie, dźwigasz cały świat". Na pamiątkę tego zdarzenia Reprobus miał otrzymać greckie imię Christophoros, co oznacza "niosący Chrystusa". Legenda wspomina też, że Pan Jezus przywrócił Krzysztofowi normalny wygląd.Inna legenda opowiada, jak Krzysztof został pojmany i wtrącony do więzienia przez swojego króla, okrutnego prześladowcę chrześcijan. Działo się to około 250 roku, za panowania cesarza Deceusza. Trudno było go wydać na męki, ponieważ z powodu niezwykłej siły Krzysztofa żołnierze bali się go. Wielu żołnierzy, widząc dzielną postawę Krzysztofa na mękach, nawróciło się. Inni nawrócili się widząc, jak wypuszczane w jego kierunku strzały zatrzymują się w powietrzu lub odbijają się od jego ciała. Krzysztof był przez cały dzień zasypywany strzałami, które jednak nie zabiły go. Kiedy wreszcie wyczerpany padł na ziemię, władca polecił go ściąć.      Tyle legenda. Pierwsze historyczne przekazy o kulcie św. Krzysztofa pochodzą z V i VI w., a mówią o wystawionej ku jego czci bazylice w Bitynii i o licznych klasztorach św. Krzysztofa. Oznacza to, że jego kult był wówczas bardzo powszechny.  W średniowieczu św. Krzysztof został zaliczony do grona 14 "Wspomożycieli", czyli do szczególnych patronów. Opiekował się podróżnymi, pielgrzymami, przewodnikami, flisakami, marynarzami. Dziś uważany jest za patrona kierowców, ruchu i komunikacji oraz wielu zawodów z nimi związanych (poza wymienionymi): woźniców, żeglarzy, biegaczy, jest opiekunem dróg górskich, patron górników, stolarzy, cieśli, kapeluszników, farbiarzy, introligatorów, poszukiwaczy skarbów, sprzedawców owoców, ogrodników, opiekunem twierdz i fortec, patronem dzieci. Wzywamy go w przypadku niespodziewanej śmierci, zarazy i dżumy, zagrożenia od ognia i wody, suszy, niepogody i gradu, w przypadku chorób oczu, bólu zębów i ran. Jest też patronem Wilna, a jego wizerunek znajduje się w herbie tego miasta.Zgodnie z dawnymi wierzeniami, kto spojrzy rankiem na wizerunek św. Krzysztofa, będzie bezpieczny aż do wieczora. Dlatego dawniej malowano jego postać przy wejściach do kościołów, na basztach miejskich, na feretronach i sztandarach, także na wielu kamienicach przy ruchliwych ulicach - takie kamienice w średniowieczu nazywano "Krzysztoforami".W ikonografii św. Krzysztof przedstawiany jest przede wszystkim z Dzieciątkiem Jezus na ramieniu i laską w dłoni. Czasami przedstawiano go też jako męczennika lub wojownika, można go też zobaczyć z kijem, z którego wyrastają liście. Według świeckich podań ludowych był olbrzymem: miał cztery metry wzrostu i niezwykłą siłę dzięki której przenosił pielgrzymów przez rzekę. Na popularnych wizerunkach przedstawiany z dzieciątkiem Jezus na barkach. Wedle legend święty zapadł się w dno rzeki pod ciężarem dziecka. Wtedy ono rzekło: "Dźwigasz cały świat, gdyż ja jestem ten, któremu służysz pomagając innym".Kult św. Krzysztofa rozwinął się z końcem V wieku.Krzysztof stał się patronem mostów, miast położonych nad rzekami, przewoźników, flisaków, biegaczy i żeglarzy, podróżników i pielgrzymów, również patronem dobrej śmierci – szczególnie na wschodzie, a obecnie kierowców.